Poranek po przyjęciu urodzinowym Leosia, na którym sok jabłkowy i woda z cytryną lały się strumieniami, a męski klub w wieku do lat sześciu wyjął WSZYSTKIE zabawki na środek pokoju, był w naszym domu naprawdę ciekawy. Otóż do śniadania, poza Mamą, Tatą, Frankiem i Leonem zasiedli Spiderman z duplo w traktorze lego oraz jeden z samolotów Super Wings w swoim pojeździe. Leoś znany w rodzinie marzyciel, wizjoner i nadinterpretator rzeczywistości między jednym a drugim kęsem kanapki z ogórkiem małosolnym, próbuje zaimponować starszemu bratu:
– Franek, a wiesz? Ja widziałem kiedyś Spidermana.
– Leosiu – odpowiada z pobłażaniem Starszak – powiem ci coś: spidermany tak naprawdę nie I-STNIE-JĄ.
– Franek! – wkurzył się nie na żarty niedawny jubilat – JĄ! One mają dziwne buzie może, ale JĄ!
A Wasze Spidermany? Co JĄ na śniadanie?
U nas swego czasu, wokół talerza starszego, stały wszystkie ludziki Lego ninjago.
Młodszy jada śniadania w towarzystwie książek, Buzza astrala i Chudego.
Chociaz w obu przypadkach był też etap Zygzaka i Złomka 😄
Dobrze, że stół kupiliśmy większy, bo „rodzinka” nam rośnie 😉
Nawet bardzo Ją!