Się przypałętało Francysiowi coś i nie jest to kac z tytułu szalonej kanapowej imprezy sylwestrowej. Na tarczy mamy 39 stopni gorączki, saturację 94 i tętno w okolicach 165. Mamy też ogrom wydzieliny, która lekko podkrwawia i milion próśb o ambu.
W takich okolicznościach Doktor Opiekun zaordynował inhalację z lekiem, podrasowanie nastaw respiratora, lek przeciw gorączce i dużo miłości.
No. To taki mamy Nowy Rok.
Cześć kuzynka,od dawna dzień w dzień do Was zaglądam,nigdy nie komentuję bo raz po raz się przypadkiem spotykamy,bardzo mnie zmartwił ten noworoczny wpis który teraz odczytałam.Jako matka z doświadczeniem wychowywania dwójki rozumiem Cię mimo iż niemam pojęcia o potworzastym,bo każda matka jak dziecko kaszle też ją boli gardło,jak ma gorączkę też boli wszystko i dlatego bądż silna jak dotąd,walcz jak dotąd i podawaj tym Swoim skarbom rękę tak mocno żeby aż bolało z tej miłości.Asia
Złe dobrego początki…trzymaj się Franio całuski od Marysi mam nadzieję, że troszkę pomoże
Franiu trzymaj się mocno i dzielnie. Zdrówka, zdrówka i jeszcze raz zdrówka, a mamusi dużo siły, jeszcze więcej niż do tej pory!!!
Trzymam za łapki, milion uścisków przesyłam i zaklinam coś, by sobie poszło precz! Czekamy na wieści! :****
Trzymajcie się dzielnie! Ten rok chciał tylko tak postraszyć, z każdym dniem będzie lepiej! Trzymam kciuki za szybki powrót to odpowiednich parametrów 🙂 Aga
Oby tylko nie okazało się prawdziwe powiedzenie: jaki pierwszy dzień, taki cały rok… Pozdrawiam serdecznie
dlaczego Franek prosi o ambu? jak jest różnica w oddychaniu z respiratorem a z ambu?
Respirator podaje stale ściśle określone, zaprogramowane parametry. Kiedy Franek jest przeziębiony i gorzej mu się oddycha te parametry nie wystarczają, przepona Młodego i odruch kaszlu jest zbyt słaby, żeby respirator sobie z tym poradził. Wentylowanie ambu daje mu większą objętość i ciśnienie oddechu i pozwala lżej odkaszlnąć wydzielinę zalegającą w drzewie oskrzelowym.
Witam, przypadkiem natrafiłam na Pani blog, szukając info, jak składać respiratory. Urzekło mnie z jaką lekkością i poczuciem humoru pisze Pani o trudnych sprawach, (no może nie noworoczny wpis o chorobie, ale inne, o codziennym życiu). Wymiana tasiemek, gazików, obsługa respiratora… Z doświadczenia wiem, że dla pacjentów i ich rodzin to przerażające i onieśmielające w początkowej fazie choroby. Państwo zmagacie się z chorobą Frania już 5 lat i życzę dalszych lat w zdrowiu, szczęściu i miłości dla całej rodziny. Sama jestem lekarzem (takim, co to zajmuje się pacjentką od ” kotarki w górę” (vide wpis o cięciach i cesarzowych), ale nie zajmuję się wentylacją domową) i takie blogi pozwalają spojrzeć na pacjenta jego i jego rodziny oczami.
Witam i dziękuję za komentarz. To miłe, że doceniają nas też fachowcy „zza kotarki”. Bardzo dziękuję za pozostawienie komentarza i proszę o jeszcze.