Zacosiowany

Za nami słaby dzień i cienka noc. Franio niestety nie zareagował na zmianę parametrów respiratora i inhalację. Po konsultacji z Doktorem włączyliśmy antybiotyk. Mimo tego Franek ciągle narzekał na oddychanie, mówił, że mu gorąco i słabo się oddycha. Ciągle prosił o ambu, a tętno i saturacja niebezpiecznie sięgały dolnych granic akceptacji. W nocy zdecydowaliśmy więc o włączeniu koncentratora tlenu. Oznacza to, że powietrze, które Franek dostaje z respiratora zostaje wzmocnione o tlen podawany przez koncentrator. Dobrą chwilę zajęło, zanim saturacja i tętno wróciły na właściwe miejsce. Dziś w ciągu dnia z rurki Frania odsysaliśmy podkrwawioną wydzielinę, aż w końcu skrzepy, które musiały utworzyć się przez częste odsysanie w wyniku podrażnienia śluzówki. Francyś nie ma apetytu i jest nieco apatyczny i marudny. Teraz jednak zasnął dużo spokojniej, niż wczoraj, więc jest szansa, że idzie dobre.

Tak to już jest z chorobą Frania. Zaatakowała ona przecież głównie mięśnie odpowiedzialne za oddychanie. Dlatego prawie każda niedyspozycja oddechowa Franciszka kończy się koncentratorem po to, żeby chociaż w nocy mógł odpocząć i oddychanie stało się lżejsze.

Młodzieniec ma zatem wolne do środy włącznie i już zaplanował, że jutro cały dzień gramy w gry na moim telefonie. 🙂

Wzięło i przyszło

Się przypałętało Francysiowi coś i nie jest to kac z tytułu szalonej kanapowej imprezy sylwestrowej. Na tarczy mamy 39 stopni gorączki, saturację 94 i tętno w okolicach 165. Mamy też ogrom wydzieliny, która lekko podkrwawia i milion próśb o ambu.

W takich okolicznościach Doktor Opiekun zaordynował inhalację z lekiem, podrasowanie nastaw respiratora, lek przeciw gorączce i dużo miłości.

No. To taki mamy Nowy Rok.