Bardzo trudno dodaje mi się ten wpis, ponieważ muszę przyznać się do błędu. Mojego błędu i porażki, a to zawsze jest trudne. Mam nadzieję, że jeśli komuś się to przydarzy, a wcześniej będzie znał naszą historię, będzie mu nieco łatwiej.
W niedzielę popołudniu podczas wysadzania Franka z samochodu, nie zauważyłam, że peg jest na zewnątrz (zwykle końcówkę chowamy pod bluzką lub w spodniach) i podnosząc Franka z fotelika, wyrwałam mu pega z brzucha.
Franek miał założony peg talerzykowy. Oznacza to, że wewnątrz w środku brzucha w żołądku do ścianki przylegał talerzyk wielkości pięciu złotych z wybrzuszeniem, do niego przymocowana była rurka (wkręcona) i wyprowadzona przez dziurkę na zewnątrz. Przez tę rurkę podawaliśmy Frankowi jedzenie. Francyś miał założony dokładnie ten model: TUTAJ KLIKNIJ. Zewnętrzna część – poza tą silikonową częścią – została po prostu mi w rękach. Franek mówi, że zabolało go, ale nie jakoś szczególnie mocno. Moje szczęście w nieszczęściu polegało na tym, że ja jakby wyrwałam to z gwintu, czyli nie uszkodziłam tego talerzyka, ani nie pociągnęłam na tyle mocno, że ten talerzyk uszkodził Frankowi brzuch. Ale byliśmy przerażeni. Szymon włożył w miejsce pega cewnik, bo tak poradził nam nasz Doktor. I to jest bardzo ważne: żeby w momencie wyrwania pega szybko zabezpieczyć czymś stomię, np. cewnikiem Foleya lub jak w naszym przypadku cewnikiem do odsysania. Cewnik trzeba zabezpieczyć, żeby nie wysuwał się i najlepiej jechać do szpitala. Ponieważ to była niedziela wieczór, a najbliższy szpital, który mógłby to naprawić był w Ostrowie, najpierw skontaktowaliśmy się z nimi, czy jest w ogóle sens jechać, czy pędzić gdzieś indziej. Uspokojono nas, że nic się nie stanie i mieliśmy pojechać rano, wtedy Franek miał mieć przeprowadzony zabieg wymiany pega.
Ponieważ Franek miał peg z talerzykiem, to takiej wymiany trzeba było dokonać przy użyciu gastroskopu. Zabieg miał przeprowadzony pod znieczuleniem ogólnym, podczas którego wyciągnięto pozostałość starego pega i założono nowy – tym razem balonikowy, większy, ale najmniejszy tego rodzaju. W związku z tym stomię trzeba było nieco poszerzyć, co najbardziej dokuczało po fakcie Frankowi mimo, że cały zabieg zniósł naprawdę bardzo dobrze, wybudził się dość szybko i tylko raz poprosił o środki przeciwbólowe. Peg z balonikiem ma mieć taką „przewagę”, że w przypadku wyciągnięcia można go szybko wymienić w domu.
Drugiego dnia po zabiegu Franek czuł się już naprawdę nieźle, opatrunek był tylko lekko podkrwawiony, a stomia wyglądała całkiem dobrze. Choć uczciwie muszę napisać, że pochwalono nas za stan w jakim ona była uprzednio, bo Francyś miał naprawdę zdrowo wyglądający ten brzuch.
Franciszek jest niesamowitym siłaczem. Po pierwsze już wieczorem w poniedziałek wypuszczono go do domu. Po drugie godzinę po zabiegu obdzwaniał z uśmiechem całą rodzinę, że wyszedł bez szwanku z tego wypadku i teraz jest już dorosły, bo założono mu dużego pega. Po trzecie, bo mówi, że się na mnie nie gniewa.
Wiem, że to był wypadek, ale nic nie zmieni faktu, że przez moją nieuwagę mogłam mu zrobić naprawdę ogromną krzywdę. Skończyło się na ogromnym strachu i szybkim kursie zabezpieczania stomii. Oby ostatni raz.
Całe szczęście, że wszystko skończyło się w miarę dobrze. Franek to silny i odważny chłopak, dał sobie rade;)
uściski! Wiem, jak to jest – świadomość, że się skrzywdziło dziecko jest przeokropnie trudna do udźwignięcia….
Matko Anko!
Dzieci spadają z łóżek. Dzieci się przewracają. Dzieci się zachłystują w kąpieli. Przy rodzicach! Przez rodziców.
To jest ludzkie.
Dziecko chore nie sprawia, że rodzicom się nie zdarzają wpadki.
Jesteście najlepszymi rodzicami na świecie.
Koniec kropka.
Wszystko dobrze się skończyło i to najważniejsze! Ale na pewno przeżyliście swoje… Domyślam sie, bo mojej Córci wypadł PEG talerzykowy (na szczęście w całości – chyba ze starości, a udało założyć taki z balonikiem i obyło sie bez szpitala). Bardzo to przeżyłam i teraz jestem mega wyczulona na wszystkie wystające rurki. Ale to jest życiu – milion razy uważasz i pamietasz, a jeden jedyny raz coś niedokładnie się włoży, zahaczy i klops. Grunt, że jesteście juz po wszystkim w domku. Pozdrawiam!
Kochana nie zamartwiaj się. Jesteś fenomenalną matką. Najważniejsze, że wszystko skończyło się dobrze.
Aniu-ja będąc młodą pielęgniarką wyrwałam-oczywiście niechcący dziecku gastrostomię.U mnie też wszystko skończyło się dobrze, ale wydarzenie to a minęło 28 lat śni mi się do tej pory czasem jako koszmar.Takie rzeczy się zdarzają, ale oby jak najrzadziej, czego Tobie i sobie życzę.
Matko Anko moja ulubiona, wypadki chodzą po ludziach, nawet po Was 🥰