Wypadek.

Franek wie, co oznacza stwierdzenie „nie wolno”. Nie wolno mu na przykład zrzucać telefonu z kanapy (choć i tak to robi, okraszając upadek maminej komórki słodkim „ooooo nieeeee!”), nie wolno mu wciskać przycisków na respiratorze (kiedy próbuje, mówi sam do siebie: „Nianio, nie wono”), nie wolno mu także brać paluszków do buzi, bo jak powszechnie wiadomo- paluszki w buzi są be.

Odwróciłam głowę dosłownie na pięć sekund, dosłownie na chwileczkę. Trzymałam go przecież, asekurowałam, obserwowałam. Na nic to się zdało. Nianio miał pierwszy w swoim życiu mały wypadek. Nie posłuchał, choć wiedział, że nie wolno. I co? I włożył rękę w świeczkę. Zapaloną dodam. Jak do tego doszło? Ćwiczyliśmy dmuchanie. A jak najlepiej ćwiczyć dmuchanie, jak nie na prawdziwym, żywym ogniu? Zapaliliśmy podgrzewacz i zdmuchiwaliśmy ogień. Franka co chwilę korciło, żeby wsadzić w niego rękę. Prosiłam, tłumaczyłam i nic. Zgasił ogień. Płaczu było co niemiara, łez potoki, żalu wiele. Nie oparzył się zanadto, myślę, że bardziej wystraszył. I siebie. I mnie. Potem nakazał całować rączkę i przepraszać. No to całowałam i przepraszałam-„gugą też mamo!”- obie przepraszałam rączki, bo przecież druga też była zagrożona.

Kiedy już Frankowe emocje opadły, wypadek opłakała mama. Na spokojnie. W samotności. Teraz może się do tego publicznie przyznać. Niepotrzebnie się bałam, że nie będzie broił, prawda?

Z resztą ta mina mówi sama za siebie…

18 myśli w temacie “Wypadek.

  1. KAŻDY Rodzic przeżył przynajmniej jeden taki wypadek… Nie sposób tego uniknąć, bo chyba nie sposób minitorować malucha absolutnie cały czas. Najczęściej kończy się na płaczu dziecka (a potem mamy) i mega wyrzutach sumienia… Trzymajcie się Franklinowscy 🙂

  2. Chciałaś, żeby broił? No to masz 🙂 A tak na poważnie, jak się raz przestraszy, to (MOŻE) później będzie unikał 🙂
    Buziaki dla Was!

  3. Matko jedyna..zawału mało nie dostałam pędząc tu do was po ujrzeniu tytuły wpisu. W dodatku łącze leniwie se łazi jakby na wakacjach było..wrrr
    Uffff…Dobra.. Matko Anko, jest dobrze.
    Kolejny etap rozwojowy zaliczony;-)

    Mina Frania cuuudna:)

    Uściski dla Was:*

  4. 🙂 na szczęście nic sie nie stało. Moja Oliwcia kiedyś dotkneła gorącej płyty kuchennej malutkim paluszkiem i też to była sekunda…
    Cwiczenia dmuchania proponuje na piłeczce do ping-ponga, jest lekka i bez problemu sie turla nawet przy niewielkim dmuchnięciu. Mozecie połozyc na podłodze, a wcześniej pomalowac różniasto i np robić wyścigi (meta z rozłożonego paska lub sznurówki od buta) i dmuchacie calą rodziną, kto pierwszy i nagrody oczywiście:)
    Drugie dmuchanie np za pomoca rurki (słomki do picia) np kaszę na talerzu lub ryż (tylko nieugotowany) i jakie fajne wzroki od dmuchania wychodzą. Za pomocą słomki mozna dzieci uczyć również przenoszenia małych elementów np ziarenka ryżu (tylko to nie dmuchanie a wciąganie powietrza). Nie wiem czy o takie ćwiczenia chodzi ale moze się przydadzą
    Pozdarwiami dużo zdrówka życze!

  5. Ojeju!!! ,,Wypadek,, mnie ściął ,aż bałam się czytać…ba, spojrzeć choćby co napisałaś mamo Franka. Na pewno wielki szok dla dziecka i Ciebie mamo, dlatego żal i łzy… całuję Twoją rączkę Nianiu i tą co boli i tą drugą kochany szkrabie i moja Gabrysia całuje, też czyta Was i też miała spotkanie I stopnia ale z gorącą kawą. Uwaga na gorące napoje! Wydaje się, że nie dosięgnie, że nie ściągnie….a jednak dzieci są nieprzewidywalne. Za to też je kochamy i podziwiamy, za pomysłowość bez dna.Cmok…cmok… piórka z poduchy mój syn z logopedą dmuchał,ale świeca też była.

  6. ta mina świadczy, że to nie koniec WYPADKÓW, szykuj się mamo…..

    zgodzę się z Olą, poznał, zobaczył więcej nie dotknie bo wie, że parzy 🙂

  7. Mamy już za sobą kilka takich „wypadków”. Oraz „wypadek” z pocięciem firanki i „wypadek” z podstawieniem nogi bratu. Oni po prostu MUSZĄ sprawdzać czy matka nie robi w balona. Pozdrawiam. Matka dwóch 5-latków.

  8. Taaa ach te świeczki chyba każde dziecko uczy się na nich dmuchać, nasza Pola podczas takich praktyk przypaliła sobie rzęsy, czego oczywiści Tata nie zauważył, a dopiero ciocia uświadomiła nas o tym fakcie 😉 Oj dostało mi sie dostało od mamy ;D Franek do wesela się zagoi 😛 🙂

  9. My też podmuchamy we Frankowe rączki by mniej bolało;) mój Wojtek ostatnio zaliczył swoje pierwsze zejście z kanapy a raczej upadek;) krzyku trochę było, szybko przeszło a mama wie że to nie ostatni raz, to dopiero początek, szkoła wspinaczkowa dopiero przed nami.

  10. jak mówie dzieciom siostry ze czegos „nie wolno”, moj mąz dodaje: „nie wolno tylko szybko” 🙂 wiec Franek też chciał pewnie szybko zgasić i już 🙂 nie martw się mamo Frania. taki wypadek to nic.. ja sprawdzałam całą dłonią czy żelazko włączone do prądu na prawdę jest tak gorące jak ostrzegała mama 🙂 i było..

  11. z tą piłeczka ping pongową to fajna zabawa jest, ale Wam sie chyba będzie trudno położyc na podłodze. lepiej na stole, ale buzia na poziomie blatu. albo piłeczka na tacy podsunietej pod nos. też fajne.
    można dmuchać na piórko uwiązane do gałązki. albo na lekką papierową gwiazdke-robaczka-kwiatuszek- też uwiązany na niteczce.
    mozna dmuchać mamie w grzwykę – jeśli mama ja ma 🙂
    dmuchanie przez rurke jest trudne, a wciąganie (zasysanie) i przenoszenie -maga trudne dla 2 latka. prawidłowo to robią dopiero dzieci 5 letnie. zdrowe (wiem, pracuję w branży dzieciowej)

    ale … i tak nic nie przebija dmuchania na świeczkę. to jest naprawdę mega mega atrakcyjne.

    moj syn miał pierwszy wypadek na placu zabaw, tata go huśtał na takiej niby łodzi, a on zarył jedynkami w pokład. krew, nasz pot, wspólne łzy. jedynki trwale uszkodzone, podejrzenie że uszkodzone zostały zawiązki stałych zębów
    wszystko dobrze sie skończyło 🙂

  12. Jak zobaczyłam zdjęcie to pierwsze co pomyślałam: Antek u Franka?? Ale jak to?
    Pokazałam Sebastianowi zdjęcie, a mąż mój: A co Misiakowczyk (ojcowska ksywka Antka) robi u Franka?

    Antek też broi na ile potrafi. I jak potrafi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *