Zacznijmy od zaległości, dobra?
Niektórzy już pewnie wiedzą, bo przeczytali na naszych znajomych blogach. Pozostałym właśnie się chwalimy. Otrzymaliśmy zaproszenie. Jakie? No… takie:
„Szanowni Państwo
Fundacja „Promyk Słońca” we współpracy z Parlamentarnym Zespołem ds. Osób Niepełnosprawnych ma zaszczyt zaprosić Państwa jako Laureatów Konkursu Blogów na podsumowanie kampanii „Na jednym wózku” (…) połączone z uroczystością wręczenia nagród w konkursie blogów. Uroczystość odbędzie się w Sali Kolumnowej Sejmu RP przy ul.Wiejskiej 16 kwietnia. (…)
Patronat honorowy nad uroczystością objęła Marszałek Sejmu Pani Ewa Kopacz.”
Będzie i Precel i Dzielny Franek i King Kong, na wyjazdem zastanawia się Mama Ignacego… Takiej ekipy na Wiejskiej jeszcze nie widziano. I choć bardzo się cieszę na spotkanie ze znajomymi blogowymi, bo poznamy się w końcu w rzeczywistości to także się… boję. Już w tym wpisie wspominałam o maskach, które noszą rodzice dzieci chorych. Dla naszych dzieci staramy się być dzielni, radośni i uśmiechnięci. Mama Antka napisała, że tak dobrze dobieramy te maski, że niektórym wydaje się, że nie jest tak źle.
W naszym i wielu innych wypadkach, żeby zająć się chorym, niepełnosprawnym dzieckiem jedno z rodziców rezygnuje z pracy. Za bycie pielęgniarzem, rehabilitantem, opiekunem, często nauczycielem i psychologiem a także specjalistą do spraw sprzętu i choroby własnego dziecka taki rodzic otrzymuje 520 zł zasiłku. Dziecko otrzymuje tego zasiłku 153 zł.
Drugi rodzic staje się jedynym żywicielem rodziny.
Rodzice dwoją się i troją, by dziecko miało jak najlepszy sprzęt i terapię. Chodzą, drążą, dopytują. Sami dla siebie są grupą wsparcia.
Sprzęt, rehabilitację, dogoterapię i logopedę opłacamy dzięki uprzejmości i wielkiemu sercu naszych Pomagaczy. Dzięki Sponsorom, dzięki jednemu procentowi podatku. Dzięki wpłatom na subkonto Franka w Fundacji, dzięki zbiórkom publicznym. Dzięki Ludziom.
No i tak się trochę boję, że w tych naszych maskach będziemy tacy piękni, tacy BEZTROSCY.
Beztroska to chyba ostatnie słowo jakim moglibyśmy się określić.
No, bo szczęśliwi jesteśmy. Mamy Franka przecież.
to zapraszamy do nas jak będziecie w Warszawie. służymy gościną.
pozdrawiam
Magda Wosik
Straszne to i smutne…ze panstwo tak „chętnie pomaga” 🙁
Nie ma się co martwić mamo Franka, myślę że rodzice tacy jak Wy i innych dzieci pomimo trudu i cierpienia, mimo tych całych masek to są tak naprawdę sobą. Macie siłę jakiej innym brakuje, miłości tyle, że obdarzyć moglibyście wielu, serca wielkie i pełne cierpliwości a dzięki Wam, Wasze dzieci są szczęśliwe. My, czyli rodzice maluchów zdrowych, możemy tylko brać przykład z Was by być lepszymi rodzicami dla swoich pociech.
A świat tak jakoś dziwnie funkcjonuje, że na pomoc państwa to nie ma co liczyć, na szczęście dobrzy ludzie jeszcze po tym świecie chodzą, że pomagają, pomagali i pomagać będą.
My już wiemy, że jedziemy. Więc się spotkamy. Tylko trochę zwlekam z wpisem na ten temat;(
A co do masek? Wiesz- my swoje maski wzajemnie znamy, każdy zakłada taką samą, zwłaszcza przy i dla publiczności spoza rodziny. Ale prawda i taka, że dajemy radę, mimo wszystko i to jest chyba powód do zadowolenia, radości i dumy. Gdybyśmy sobie rady nie dawali- trudniej byłoby maski przywdziewać…
Tak sobie myślę tylko. A Frania i Ciebie (I dzielnych Dziadków i Babcie i Tatę) pozdrawiam mocno i ciepło.
e tam, jedz kobieto i bądź dumna z siebie że tyle rzeczy w tak nieprzyjaznym środowisku udało ci się wywalczyć dla swojego dziecka
że wszystkie wasze niedasie 🙂 są wyrzucane za próg
inni tak nie potrafią, nie chce im się, nie mają siły, energii, cierpliwości,miłości do własnego dziecka… a potrzebują o wiele mniej żeby swoje potomstwo uszczęśliwić
i to jest powód żeby pojechać i w „swoim” gronie sobie pogratulować codziennych sukcesów. i sukcesików.
miłego pobytu