No. Ogarnęłam pajęczyny w kątach, zamiotłam suche liście, zdmuchnęłam warstwę kurzu. Jestem. Pora chyba tu wrócić.
Najpierw co było: marzec był dla nas trudny i krótki jakoś. Franek zaliczył Łódź, Warszawę i Poznań. Niestety nie towarzysko, tylko medycznie. Ciągle szukamy sposobu na plecy Młodzieńca i jego skrzywienie- trudne to jest bardzo, bo grawitacja i potworzasty robią swoje i nawet nie mamy co marzyć, żeby kręgosłup Franka zaczął się prostować. Jedyne, czego chcemy na teraz to to, żeby zatrzymać krzywienie. Mamy jeszcze kilka pomysłów, jednak ich realizacja trochę potrwa i pewno będzie kosztowna. Chcemy pokombinować nie tylko sprzętowo, ale także diagnostycznie- liczę na to, że uda mi się poukładać wszystko tak, by móc Was na bieżąco informować. Poza tym marzec podarował Matce Ance potworne bóle głowy, które skutecznie pozbawiły mnie ochoty na cokolwiek, w tym blogowanie. No, ale w marcu było też dobre- nasi Lubiacze z facebooka wiedzą, że w marcu Franek odwiedził też Radio Opole, by tam wziąć udział w nagraniu audiobooka książki „Duże sprawy w małych głowach”. Nagranie było ogromnym wyzwaniem, wysiłkiem i przygodą dla Frania i choć nie wiemy, czy uda się je na tyle zmontować, by mogło być częścią tego projektu, to i tak dziękujemy Agnieszce Kossowskiej, że pamiętała o naszym Franku i pomyślała o nim w takim kontekście. Marzec to także czas zapisów do szkoły. Nie mieliśmy zbyt wielkiego dylematu i zgodnie zapisaliśmy Franka do pierwszej klasy. Od września nasz pierwszoklasista, jak sam mówi, będzie dorosły (prawie), a my utrzymując zeszłoroczną tradycję, drżymy, czy uda się zapewnić Frankowi asystenta- pomoc nauczyciela. O tym też na pewno będę pisać. Będę, bo póki co sprawa w powijakach i nie ma o czym dywagować- trzeba liczyć na mądre głowy i urzędniczą życzliwość.
Jest więc mnóstwo spraw, o których chciałabym napisać. Bo i te konsultacje i przygoda z Radio Opole i szkoła zasługuje na więcej niż jedno zdanie. Jednak zacznę może od tego.
We Frankowicach nastała wiosna. U Franka jak zwykle masa atrakcji. A Leon? Leon ma ospę.
Nie ma nudy.
Tęskniłam za Wami.
Ej nooo, ale że mi????
To ja Wam dziękuję, Franciszkowi w szczególności :*
Kciuki za sprawy asystenckie trzymam z całych sił :*
Jej, o ospie doczytałam!! A Franko przechodził??
Też tęskniliśmy – bardzo nawet! 🙂
Witajcie ponownie 🙂
Miałam te same bóle głowy marcowe, ech…
Trzymam kciuki za tą życzliwość urzędniczą – bo wiem jak to trudny orzech do zgryzienia.
Trzymajcie się
(nie)cierpliwie 😉 czekaliśmy :*