Do trzech razy sztuka, na dwoje wróżyła babka, a tam gdzie kucharek sześć podobno nie ma co jeść. Choć poniekąd o jedzeniu będzie dzisiaj post. No bo co, jak nie jedzenie miało wpływ na to, że na Franciszkowej wadze wyskoczyła dzisiaj magiczna ósemka? Tak jest! Franek został zważony po kąpieli (czyli dodatkowe obciążenie w postaci brudu zmyte), przed kolacją (czyli brzuszek pusty) i po tym, o czym pisać mi nie wolno, a czasem i tak piszę (czyli brzuszek był pusty jeszcze bardziej). I waga pokazała osiem kilogramów! OSIEM! O-S-I-E-M! Myślałam, że to się nigdy nie stanie. Jak to mama, martwiłam się na zapas i już oczami wyobraźni widziałam a/ wychudzonego Dziedzica, nad którym lamentują babcie i sąsiadki, że taki biedny i… wychudzony, b/ przymusowe karmienie sondą, z czym tak bardzo walczyliśmy po powrocie do domu, c/ pega, którego nie uważam za zło ostateczne, ale póki Franklin sam gryzie, sam połka i sam smakuje- niechże sam pracuje na własną masę.
Także mamy osiem kilogramów. Faktem jest, że Franek nadal wygląda, jakbym przez ostatnie dwa lata go odchudzała uporczywie. Nadal nieznajomi się dziwią, że ten malutki chudziutki chłopiec ma już dwa lata. I nadal to jest dużo za mało. (Oj ukochana dziesiątko, gdzie jesteś?) Jednak jest światełko w tunelu. Idzie dobre. Idzie masa.
Mamy osiem kilogramów. Oby nie przyplątała się teraz jakaś jelitówka, która pozbędzie nas cudem wychowanych minikrągłości. Oby Dziedzic nie postanowił nie jeść, bo przecież gwieździe nie wypada tyć. Oby nie okazało się, że przyczynkiem do tej ósemki były ciężkie myśli, kłębiące się w celebryckiej głowie.
Mamy osiem kilogramów.
W końcu jest o czym pisać!
zawsze mi mówiono, że warzyć należy się rano… zawsze jest ten pół – kilogram mniej po nocy… Ale nie zapeszajmy! Franciszku kochany – w dobie diet, mody na sylwetkę – wieszak – tyj!! Tyj ile tylko dasz radę:)
eM- nieeeeee! Proszę, nie 🙂 ważyliśmy się wieczorem. Ale zawsze ważymy się wieczorem, więc może jest coś na rzeczy! 🙂 Ściskamy!
„ważyć” ofkors:)
Super wiadomość.
Franio, zmierzamy do 10 !
W końcu to liczba Mistrzów, prawda ? 😉
Franiu! Bądź mamy małym grubaskiem z wystającym brzuszkiem! Kolejnych kilogramów z Hanią życzymy! Słodkie całusy przesyłamy (może jeszcze trochę podtuczą 🙂
Kochany Franciszku (Nianiu, Anku :). Czytam Was zupełnie od niedawna, ale jak już trafiłam, tak w kilka dni przeczytałam całą historię, od początku. Każdy wpis przeżywałam jakby dział się teraz, jakby Dziedzic był tu obok, a nie kilkaset km dalej. No i oczywiście zakochałam się- a jakże by inaczej. W tych oczach, w tym malutkim kochanym ciałku 🙂 Obiecuję zostać na zawsze, wspierać, myśleć i trzymać kciuki.
Franek, futruj, bo Dynia cie jedna reka podniesie!
Francescco gratuluję! W razie czego mogę Ci oddać moje parę kilo, zawsze do usług:)!
Pozdrowienia dla rodziców!
Franek Słoneczko jesteś pierwszą osobą, której gratuluję przytycia !!! Brawo !!! Oby tak dalej 🙂
Gratulujemy OŚMIU kilogramów!
Mój Antoś jakos 3 razy walczył o 8 kg (jak jeszcze PEGa nie miał). Teraz waży z 10, 5 i już ma tłuściutkie udka. Ja sie zaczęłam martwic tym, żeby Młodego nie przetuczyć. PEG to fajne rozwiązanie, ale czasem trudno ocenić, czy się nie przesadza z jedzeniem.
Oby tak dalej Franuś 😉 Sam obecnie jestem na etapie zdobywania masy także trzymam kciuki łobuziaku 😉
Nigdy wcześniej nie zauważyłam jak bardzo powiedzonka są prawdziwe… dasz palec wezmą całą rękę… CHCĘ WIĘCEJ!!! 9, 10, 11!!! do dzieła Franklinowcy!
Ach ta sprawiedliwość, jedni bardzo chcą zrzucić a inni chcą przybrać 🙂
Trzymałam kciuki za 8 kilo, teraz trzymam za 9. Jesteście wspaniali. Buziakujemy
no to gratulujemyyyy! i dalej do przodu, ściskamy mocno!
…całe 8 kg szczęścia 🙂 …
Gratulujemy „8”! 🙂 wiemy, że te nasze Maluszki sobie bardzo wzięły do serca, że rodzice muszą mieć w domu lekko dźwigać i udają niemowlęta o co najmniej kilka miesięcy młodsze, wagowo przede wszystkim 🙂 Nasz Krzysiulek mimo, że skończył 7 miesięcy, dalej najchętniej zakłada pampersy „newborn”, bo do pulchnej „pupci niemowlęcia” mu daleko…Ależ, co się odwlecze, to nie uciecze, Franiu rośnij w swoim tempie, byle zdrowo! Buziak od Krzysia!:-*
GRATULEJSZYN!! MOGĘ WAM JESZCZE PODRZUCIĆ Z 5 KG ODE MNIE 🙂
gratulacje! ja też mam z 5 kilo nadmiaru, chętnie sprzedam. e tam sprzedam. oddam za friko!
mój osobisty syn nie chce, choć powinien – bo też z tych przesadnie dbających o linię.
to może Franio – Nianio by je sobie wziął?? bo one tak smętnie leżą – tfu raczej zwisają – na brzuchu i biodrach… i czekają… nie wiadomo na co…
najchętniej spakowałabym je. i wysłała. kurierem, pocztą, paczkomatem – czymkolwiek
please 🙂 weźcie je 🙂 będą bardzo dobrze pasowały do waszej „Ósemki”
pzdr.!
Franiu pięknie!
Nie jest tak zle mamo 🙂 Moje zdrowe 2 letnie dziecię aż 10.5 kg waży a nic a nic mu nie dolega poza uporczywa nieuleczalna niedoskonałością skóry.
Więc Franio jest Grubaskiem praktycznie jak na swojego Potwora.
Trzymam kciuki za 10 kg!