Nadbałtyckie preludium.

Bałtyk zdobyty.

Trochę wieje, trochę pada, trochę świeci słońce. Zajadamy się „chlebkiem z chmurką” i oglądamy „ptaka mewę”. Ciągniemy ciężką jak sto pięćdziesiąt kimbę po plaży i w duchu przeklinamy przednie obrotowe kółka. Godzinami wpatrujemy się w „dużą wodę mamo” i szukamy miejsca, gdzie można zjeść rybę.

Jest bosko.

Jest błogo.

Jest wakacyjnie.

1. Chlebek z chmurką to gofry z bitą śmietaną.

2. Ptak mewa to mewa. Rozróżniamy różne ptaki: ptak gołąb, ptak wróbel, ptak mewa. Tak sobie to Franciszek wymyślił.

3. Duża woda to wiadomo- morze, no bo kto widział taką dużą wannę.

***

Po stanie podgorączkowym nie ma śladu. Jest za to lekki nadmorski gil do pasa.

 

12 myśli w temacie “Nadbałtyckie preludium.

  1. A u mnie nad Bałtykiem nie pada , nie wieje, słońce świeci.
    Za chwilę może się to jednak zmienić.
    Udanego wypoczynku życzę:)
    Chlebek z chmurką nie dla mnie, niestety, ale moje dzieci uwielbiają:)

  2. Z tego co wiem to można blokować kółka w kimbie i wtedy po piachu ta lala jedzie… Jak nie to u nas sprawdzała się jazda po mokrym piachu lekko w wodzie, całe kilometry tak robiliśmy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *