Wieczorami, kiedy moi synowie są już totalnie pokonani przez zmęczenie, bywa, że wynegocjują zasypianie na kanapie. Wtedy jeden kładzie się głową w jednym końcu, drugi w drugim, ja siadam po środku, biorę na kolana ich stopy i… myziam. We wszystkie strony i z różnym natężeniem, po prostu myziam. Z resztą myziam także przed zaśnięciem w łóżku – a to plecki Leosia, a to głowę Francynia.
Kilka dni temu Leoś przybiegł podekscytowany i krzyknął: mam! udało się! I pokazał mi to:
To myziaczka – przyrząd do myziania. W całości wymyślony i zbudowany przez mojego syna Leona. Ponieważ jest to tak cudny wynalazek, że nie sposób się nim nie pochwalić dla dobra ludzkości, poniżej krótki amatorski filmik z budowy drugiego egzemplarza myziaczki. Bierzcie i korzystajcie.
Myziaczka by Leon:
Teraz, kiedy wiosna buchnęła majem i łąki pełne są chabrów, wykonanie takiej myziaczki zależy tylko od Waszych chęci. Pierwsza myziaczka została rozłożona na części – chabry w towarzystwie rumianku i kaczeńców stoją na oknie, a słomka została zaadaptowana jako miecz spidermana. To właśnie cały Leoś – wyobraźnia na pełnych obrotach, ciągle coś wynajduje i wymyśla.
Tak więc korzystajcie z dobrodziejstw myziaczki. Matka Anka poleca!
Pomysłowy Dobromir 😃.
Moja myziaczka już gotwa♥️dziękuję za instrukcje 🌹🌹🌹
Matko Anko ! Komentuje z opóźnieniem, ale przeżyłam właśnie ciężki szok, jak zobaczyłam Leona na filmie. Toż to już taki duży i rozgarnięty chłop ! Aż się musiałam upewnić, czy to naprawdę 4tą rocznicę ślubu mam w tym roku, bo nie mogłam uwierzyć, że on nie ma już co najmniej 5ciu lat 😀
Myziaczka jest dobra na wszystko!