Kuchenne ewolucje

Gdyby na to pozwolić, Franio żywiłby się głównie płatkami z mlekiem, serkami, jogurtami i frytkami, opcjonalnie powietrzem. No niestety- nasze dziecko nie jest fanem jedzenia, co z resztą widać po masie. Dlatego dwoimy się i troimy, żeby jadł. Żeby jadł zupy, owoce, warzywa. Wspominałam już kiedyś, że problemu jedzeniowego nie doświadczamy na wyjazdach i wyjściach- wtedy Franek je wszystko i niemal w każdej ilości.

Ostatnio- po wizycie w barze mlecznym- pokochał puree i paluszki rybne, nazywane przez niego „kotlecikami”. Tym samym w domu dopomina się „ziemniaczków, jak w restauracji i kotlecika”. Ponieważ zapotrzebowanie energetyczne Dziedzica jest dużo mniejsze od potrzeb jego rówieśników, nie ma opcji, żeby do ziemniaka i kotlecika dołożyć jeszcze inne warzywo w czasie jednego posiłku.

Dlatego w maminej głowie pojawił się iście szatański pomysł. Zupełnie na przekór podręcznikom i złotym radom, w naszej kuchni pojawiły się różnokolorowe ziemniaczki. I tak zmielone na gładką masę brokuły stały się zielonymi ziemniaczkami, marchewka- pomarańczowymi, etc. Nie ma problemu z burakami- Franio lubi.

Niestety, póki nie znajdziemy sposobu, żeby Francesco zjadał brokuły, marchewkę, czy kalafiora w ich właściwej postaci- będzie zajadał kolorowe ziemniaczki.

„Pyszny jest taki obiadek, mamo.”- powiedział wczoraj.

23 myśli w temacie “Kuchenne ewolucje

  1. Kiedy moje dzieci były małe-nie bardzo chciały jeść warzywa. Któregoś razu zmiksowałam zupę,której nie chciały jeść -i tak oto narodziła się miłość do zup-kremów. A mamie w to graj! wrzucałam do zupy wszystkie możliwe warzywa i za każdym razem był wielki zachwyt.
    Nota bene -do dzisiaj pozostała miłość do zup-kremów,chociaż kawalerka już dorosła. 😉

  2. Świetny pomysł !!! My katujemy od dwóch lat kotlety z piersi 🙁 … kolorowe ziemniaczki, eh… jutro zrobimy. A swoja drogą ja w domu mam dwa niejadki. O dziwo córka w przedszkolu zjada wszystko!!! Nawet sałatę zieloną !!! Myślę, ze przedszkole i na Franuśka podziała mobilizująco, bo przeciez w towarzystwie wszystko smakuje lepiej. Poza tym panie w przedszkolu doskonale wiedza jak zmobilizować dzieci do jedzenia.
    Franio, dopiero się rozliczyliśmy z podatku. Dla Ciebie 1 %, poza standardowymi przelewami 🙂 Szkoda tylko, ze ten 1 % jest tak późno rozliczany 🙁
    Pozdrawiamy cieplutko

    • slonko- dlatego pokładam dużą nadzieję w przedszkolu, wszak Franio uwielbia się gościć.
      Dziękujemy za 1 %. Uściski dla córy. 🙂

  3. to tylko moja opinia i wiem że zapewne ciężko jest zmienić przyzwyczajenie Franka do np serków „owocowych” ale wg mnie one mają znikome wartości odżywcze, poza twarogiem i 8%owoców reszta to cukier, cukier i barwniki. może skuteczniejsze, zdrowsze i smaczniejsze byłyby np jogurty naturalne mieszane z miksowanymi w domu owocami(do tego można przemycić płatki owsiane, orzeszki suszone owoce) mają naturalną słodycz, mnóstwo wartości i witamin, samo zdrówko i pychotka-wg mnie dużo lepsze od sklepowych serków czy płatków

    • też mam w domu niejadkę do tego stopnia że w przedszkolu nie je nic niewiele pije. Jak słyszę teksty typu lepiej gdyby jadła to czy tamto to aż mnie skręca. Robię co mogę od urodzenia tak było baa nawet w ciąży przybierała na masie tylko tyle ile „książki” mówiły że powinna. Przemycam co mogę i będę tak robić bo w końcu coś jeść musi. Jak Franio lubi takie ziemniaczki niech je. Lepiej to niż nic. Pozdrawiamy i życzymy kreatywności w wymyślaniu potraw.

    • miska- tak wiem, te serki „owocowe” to makabra jakaś. Już próbowaliśmy jogurt naturalny z owocami w pudełku od danio- nie przeszło. Franek bezbłędnie rozpoznaje smaki. Płatki owsiane nie wchodzą grę- nie lubi, płacze, zgrzyta zębami.
      Ale szukamy, szukamy rozwiązań i poprosimy o pomysły. 🙂

      • A ja się nie do końca zgodzę, że serki są bezwartościowe. Zawierają białko, wapń. Są np. serki Eko Łukta, bez sztucznych dodatków, słodzone cukrem trzcinowym, a także dobre nieprzeslodzone jogurty owocowe w Lidlu Biotrent.

          • No to fakt. Najgorszy ten cukier, ale nawet Danio, taki 150-gramowy, ma prawie 8 gram białka, a to już coś! Czytam Was od dawna, choć nigdy nie piszę, podziwiam i ciepło pozdrawiam 🙂 Franio jest genialny!!!

  4. Kiedyś opiekując się moim najmłodszym kuzynem powiedziałam mu, że na obiad będą ziemniakowe lody. Nałożyłam po prostu na talerz puree łyżką do lodów, a młody był zachwycony. Zawsze trzeba jakoś kombinować z niejadkami :))

  5. świetny pomysł 🙂 …zgapię :p
    A w zamian podzielę się pomysłem na „zupę Shreka” :p znaczy się zieloną zupę-krem ze szpinaku 😉
    baza – rosół lub inny warzywny wywar, do tego wrzucamy kostki mrożonego szpinaku, gotujemy, blenderujemy, można dodać śmietany…
    mój synek najbardziej lubi zupę Shreka z grzankami z chlebka, ale dodatki można dawać wg uznania 😉
    Pozdrawiam

    • Aurelia- zupa Shreka git! Co prawda Franio nie zna Shreka, ale już moja w tym głowa, żeby dopasować zupę do bajki. 😉

      Dzięęęęęki! 😀

  6. Widzę, że Franek te same upodobania co Pola – płatki, jogurty, frytki i mc naggets z mc donald;) nie powiem zupki je;) a ostatnio również zachwyca się paluszkami rybnymi, ale żeby ziemniaki, warzywa fujjj w życiu, także już takie mamy niejadki Aniu 😉 Wszystko szantażem, sprytne dzieci po prostu;)

    • Damian- wiesz prawda jest taka, że gdybyśmy nie poczęstowali Franka kiedyś tymi „smakołykami”, to by ich nie znał. No, ale teraz pies pogrzebany i trzeba szukać pomysłu w kolorowych ziemniaczkach. 😉

      Buziaki dla Poli! :*

  7. moje pięcioletnie, niby zdrowe na ciele i umyśle dziecko jada:
    rosół z krótkim makaronem
    suche bułki, ostatnio z szynka , bez masła
    kotlety z kurczaka
    czasem frytki (nie zawsze)
    naleśniki
    czasem pierogi ruskie od jednej babci, od drugiej za nic (rozpozna po smaku)
    kopytka
    kaszkę „sinlac”
    pije wodę, wodę z sokiem, bobo fruty
    Za nic nie weźmie do ust żadnego surowego lub gotowanego warzywa, owocu, sera białego, żółtego, serka dla dzieci (nawet danio), jogurtu.mieso w sosach jest be, każda kasza niejadalna, ryżu nie chce, ziemniaki są beznadziejne.Ryba niedobra. Mleko śmierdzi. Pietruszka powoduje odruch wymiotny. Nie lubi słodyczy, czasem!! prosi o kinder czekoladke.
    Ma starszego wszystkożernego brata. Ma wszystkożernych rodziców. W przedszkolu na obiad wypija kompot, czasem wodę spod zupy, jak go głód przyciśnie.
    Kolorowe kanapki, trzymanie głodem, dawanie wyboru, karmienie miesiącami do znudzenia jednym i tym samym, teatrzyki jednego widza, napychanie przy bajce, nagrody za zjedzenie, brak presji na posiłek … nie sprawdziło się

    Jakieś pomysły?? Bo u nas nawet zielone, lodowe ziemniaki i zupy kremy nie działają 🙁 Też mam na drugie imię kreatywność, dodatkowo jetem praktykującym pedagogiem od małych dzieci. Tylko ze moje własne coś oporne na moje metody…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *