Bez mamy to tak jakoś smutno jest. Niby dzwoni co chwilę i mówi, że „aj lov ju chłopaki”, ale pogonić do sprzątania nie ma kto. Zatem patrzymy tęsknym wzrokiem w stronę drzwi, a tu dopiero czwartek. Wczoraj wieczorem to Franek w geście protestu nawet rozdął brzuch i postawił płakać, ale doszliśmy do wniosku, że nie ma co szaleć, bo przecież jak my pękniemy z rozdęcia, a mama dostanie zawału, to kto będzie bloga prowadził? A najgorsze to jest to, że choć jedzenia tyle zostawiła to i tak nie wiemy co zjeść. Jak mama podgrzewa, to jest jakieś lepsze…
W każdy razie, jak to chłopaki-dzielniaki przez telefon zgrywamy machos i mówimy mamie, że jest okej i super i że ma się nie martwić. I też jej mówimy, że „aj lov ju”.
Franek i Tata.
dacie radę Panowie 🙂
I tak trzymać!! :):)
Mama szybko wróci 🙂
Franki i Frankowi Tatusiowie muszą być dzielni.
Trzymajcie się, chłopaki
:*
Dacie radę, wierzymy w Was :):)
czasami dobrze potesknic, bo sie docenia co sie ma i kocha jeszcze mocniej. niedługo wasza zono-mamo-blogerka wróci, uszy do góry 🙂 pozd
Wytrzymacie! 😀
Tato Franka!! Jesteś najlepszy!! Poradzicie sobie ze wszystkimi przeciwnościami bo ,,maczo,, dają radę!!