Od weekendu Franek zmaga się z okropnym przeziębieniem. Jest to pewnie prezent od brata, który cały tydzień przesiedział w domu. Leona przedszkolną grupę zdziesiątkowała pseudogrypa i jego niestety także to nie ominęło. U Franka nie jest to nic poważnego, nie jest to nawet męski katar, bo Franciszek oczywiście czuje się wspaniale. Jednak odwołaliśmy mu zajęcia z tego tygodnia i kurujemy. Ma katar. I tracheostomię.
Franek choruje na smard1, czym ono się różni od sma1 pisałam w tym wpisie (klik, klik). To o tyle ważne, że dzięki niemu mniej więcej możecie orientować się w różnicach w funkcjonowaniu tych chorych. Znacie też przecież Precla jedną z najsłynniejszych smakowych osobistości i wiecie, jak chłopcy żyją i z jakimi problemami się zmagają. Niby wpis będzie o zwykłym katarze, ale w wykonaniu smardziaka jest on naprawdę… zaskakujący. Jak wiecie Franciszek „jak na dziecko z zanikiem” (uwielbiam to cytować, bo jest to bodaj najczęstsza fraza wypowiadana w kierunku Frania w świecie lekarskim) ma się całkiem nieźle. Przede wszystkim siedzi, trzyma głowę i samodzielnie żuje oraz połyka pokarmy. Dokarmiany jest za pomocą pega, ale bardziej chodziło mi o to, że Franc tej zdolności jedzenia po prostu nie utracił. Franek podejmuje jeszcze niewielkie próby oddechowe, nauczył się nie wpadać w panikę, kiedy odłączy się od respiratora. Wówczas sam trenuje oddechy, uspokaja się żeby jak najdłużej wytrzymać – tak, czasem muszę zbiec z góry, wyjść z toalety, usłyszeć pikanie alarmu jeśli jestem w drugim pomieszczeniu, zanim go podłącze. Kiedy Franek się odłączy stara się oddychać jak najbardziej miarowo i kląska – to znak sygnał dla nas, który wyprzedza nawet pikanie respiratora. Jednak w nocy chłopaczysko totalnie się wyłącza. To znaczy, że nie podejmuje żadnych prób oddechowych, odłączony od respiratora nie oddycha, wyrwany w ten sposób ze snu – wpada w panikę.
A teraz Franek ma katar. Jest dla niego chyba najbardziej uciążliwe schorzenie zwykłych ludzi. Nie dość, że jest to totalnie związane z oddychaniem to na dodatek zupełnie uniemożliwia Frankowi jakąkolwiek samotność i samodzielność. Zastanówcie się: co robią Wasze dzieci, kiedy złapie je katarzysko? Pociągają nosem, dmuchają do chusteczek, a co odważniejsze jednostki wycierają w rękaw. Otóż Francyś nie zrobi żadnej z tych rzeczy. Nie pociągnie nosem, bo skutecznie blokuje mu to respirator oraz brak takiej umiejętności. Nie wydmucha nosa w chusteczkę, bo tego też nie potrafi, ponieważ jego tryb wentylacji nie przewiduje takiej funkcji. Nie wytrze w rękaw, bo po pierwsze to brzydko a po drugie to jak tylko uniesie rękę do nosa, to podciąga mu się rękaw i po sprawie. Franek nie jest na tyle sprawny manualnie, żeby ten rękaw sobie poprawić drugą ręką.
Co więc może zrobić smardziak z tracheostomią? Może wołać. Woła więc o każdej porze i w każdej pozycji. Kiedy siedzi nad książką albo telefonem woła, bo brak umiejętności pociągania nosem powoduje, że katar bezwiednie leci z nosa ciurkiem niczym wodospad. Kiedy leży woła, bo katar zalewa mu drogi oddechowe i spływa do rurki tracheo. Kiedy kichnie też woła, bo nie jest w stanie zapanować nad konsekwencjami kichnięcia. Chociaż kichanie to też dobry znak. Oznacza, że Franka przepona nie wyłączyła się do końca.
Nocą katar chłopca z tracheostomią to nie jest rozrywka dla ludzi o słabych nerwach. Wyłączony oddech oznacza, że respirator pompuje wydzielinę wszelkimi możliwymi sposobami, byle w górę. Do nosa, do rurki, do buzi. Chorego wprost zalewa katar powodując ogromny dyskomfort w spaniu i niemal nie doprowadza do spokojnego snu. Franek budzi się co pół godziny, trzeba powycierać mu buzię, ręce, odessać i zmienić pozycję na jakąś mniej zalewową. Rankiem my wyglądamy jak po dobrze przebalowanej nocy, a on jest wprost nieprzytomny. Na szczęście widać światełko w tunelu, na weekend Franek zaprosił Ciocię, więc na bank się wykuruje!
Katar Franka w liczbach:
– pobudki nocne (od 23 do 6): jedenaście
– liczba zużytych cewników od niedzieli: 100 (zwykle wystarcza nam to nawet na dwa tygodnie)
– liczba niewyspanych osób: 2-3 – mama, tata i Franek; Leona nic nie rusza, jak idzie spać, to śpi
– liczba stale niewyspanych osób: 1- mama i tata się zmieniają, Franek nie śpi codziennie
– liczba dni wolnych od szkoły – 4 domowe i 1 szkolny – dla dobra Franka, pań i dzieciaków
Pamiętaj! Ciągle możesz przekazać Frankowi 1 % podatku dochodowego na wszystkie luksusy – codzienną rehabilitację, dobry gorset, ortezy, dobrych lekarzy, wspaniałe sprzęty. Nie przegap takiej okazji!
Wszystkie opisy bazują na doświadczeniach naszej rodziny związanych z chorobą Franka. Nie są wytycznymi medycznymi, ani algorytmem opieki nad osobą niepełnosprawną.
Wstrętny katar😂 jak najszybciej niech znika😍 duuużo siły i wytrwałości życzymy.
Może jakiś lek „wysuszający”, mi pomaga tabcin, kompletnie przestaje lecieć z nosa, ale nie wiem i nie znam się, może lekarz mógłby coś wymyślić