Wyobraź sobie, że zaraz po śniadaniu przychodzi masażysta. Leżysz sobie na macie i przez godzinę masz totalny masaż. A potem zostajesz niczym król przewieziony jakimś super pojazdem, żeby uskuteczniać swoje hobby- dajmy na to uczysz się holenderskiego, żeby móc kiedyś na polu pełnym tulipanów recytować dziewczynie Szekspira… po holendersku. A ona powie: o wow, ale cudnie i zobaczysz w jej oczach, co to jest podziw. Zaraz po holenderskim jesz obiad i tuż po obiedzie masz kolejną godzinę masażu. Oprócz tego masz stałą opiekę lekarską, asystenta, wodzireja i kogo tam tylko chcesz i wszyscy są dla Ciebie mili. Oprócz tego masz luksus noszenia butów za 3000 złotych, a żaden z Twoich sprzętów użytku codziennego nie jest tańszy, niż pięć no może dziesięć tysięcy. I tak codziennie i tak bez przerwy. Bajka, prawda?
To teraz wyobraź sobie, że za taką bajkę chcę Ci dzisiaj podziękować. Tobie, Twojemu koledze z bloku obok, mamie Twojej koleżanki i cioci Krysi z dalekiego Lublina. Nie wiem kim jesteś, nie znamy się osobiście, ale wiedz, że fundujesz luksusy. Dzięki Tobie i dzięki jednej malutkiej myśli, która zakiełkowała w Twojej głowie kilka miesięcy temu taki luksus to codzienność w moim domu.
Myślisz, jak? Codziennie rano tuż po śniadaniu do Franka przychodzi Ewa, Magda lub Marek – na rehabilitację. Godzinną. Ten holenderski to logopeda, dzięki któremu Franc pięknie i wyraźnie się wypowiada- co przecież jest wbrew oczekiwaniom medycyny. Popołudniu, po obiedzie Franek jest wyjmowany ze swojego siedziska Bafiin (bagatela kilka tysięcy złotych) i znów ląduje na macie u któregoś ze swoich fizjoterapeutów. Do ćwiczeń potrzebuje ortez, czyli tych słynnych drogich butów. Oprócz tego ma wózek spacerowy, który mimo fatalnego już stanu nadal jest sporo wart i elektryczny, który kosztuje więcej, niż nasze auto. Regularnie korzysta z pomocy kardiologa, ortopedy, lekarza rehabilitacji- każda z tych wizyt jest prywatna. Uwierz mi, to naprawdę luksus. Niestety, gdyby zdać się wyłącznie na pomoc nfz, czy innych państwowych instytucji, Franio nie byłby w tak dobrym stanie, w jakim jest dzisiaj. Wszystko, czego nie można zrefundować, prywatne wizyty, porady. Wszystko to luksus, na który nie byłoby nas stać, gdyby nie Ty.
Gdyby nie Ty i Twój jeden procent podatku, który w rozliczeniu za 2016 rok przekazałeś na rzecz naszego Frania. Fundacja Dzieciom „Zdążyć z pomocą”, której Franek jest podopiecznym zakończyła właśnie księgowanie wpływów z jednego procenta podatku za rok ubiegły. Wiemy już, że rehabilitację i wszystkie niezbędne wizyty Francio będzie miał zabezpieczone. Możemy spróbować szukać logicznych sprzętów dla niego, które mogłyby poprawić mu jakość funkcjonowania, życia w codzienności. Zanik mięśni nie boli, bolą jego następstwa, więc walka jest niesamowicie trudna, ale dzięki Wam i temu, że o Franciszku pamiętacie, będzie trochę łatwiej organizować te wszystkie luksusy.
Bardzo Wam dziękujemy!
Jesteście wspaniali, mimo trudów pokazujecie wszystkim jak żyć i walczyć. Pozdrawiam
Jestem dumny , że mogę pomagać Franiowi co miesiąc i będę mu pomagać dokąd będę miał zdrowie , jesteście wspaniali i świetnie potraficie w każdy sposób zaopiekować się Franiem , wspaniała rodzina
Ja mam mamę księgową, która sumiennie dopilnowuje co roku, żeby każdy podatnik swój 1% komuś przekazał. A niezdecydowanym podsuwa propozycje. Błekitne oczyska Frankowe mają wzięcie 🙂 (i chociaz to najczęściej są bardzo drobne kwoty, to przeciez grosik do grosika….)
Sercem pisane:)
Mama Ania jak zawsze opisalas to w super sposob. Luksusem dla Frania sa tacy rodzice.
Całuski Franiu ciocia Kasia z Lublina
,,Oprócz tego masz luksus noszenia butów za 3000 złotych” – Znam smak tego ,,luksusu” :D.