Wycieczka do Ignacówki dobiegła końca. Wiadomo już, że „jest chemia”, więc spodziewamy się, że tych spotkań będzie więcej i więcej. Przede wszystkim musicie wiedzieć, że takie spotkania dają nam- rodzinom dzieci niepełnosprawnych niesamowitego kopa. Wymieniamy dobre (no dobra i te złe też) doświadczenia szpitalne, obserwujemy nasze życia od kuchni, łączymy nasze historie, szukamy mianowników, pomagamy sobie spojrzeć na swoje dzieci inaczej niż zwykle. Z ust Mamy Ignasia usłyszałam tyle cennych słów, że ich zapas muszę sobie dozować sobie z umiarem, by mogło starczyć do następnego razu.
Z resztą spójrzcie w jakiej okolicy spędziliśmy weekend:
I jeszcze bohaterowie naszych codzienności:
Tata Ignacego mawia: „jedyne życie, jakie warto prowadzić to życie to życie towarzyskie”. Z takim towarzystwem, jak Ignacówka– polecamy! 🙂
A Franek? Od pewnego czasu zauważamy, że jest zazdrosny. Nie podobało mu się, kiedy zwracaliśmy uwagę na Ignacego, obrażał się, że centrum uwagi dzieli na pół, a nawet na pięć, bo było jeszcze rodzeństwo Ignasia i nasza Ciocia A. Był nieco obrażony, kiedy wycieczka brała pod uwagę nie tylko jego zdanie, ale i zdanie pozostałych dzieci (choć wszyscy starali się sprostać oczekiwaniom Dziedzica). Na szczęście wrocławskie ZOO przetrwało i ma się chyba całkiem dobrze. Dzięki Małgosi i Ani wycieczka do ZOO była magiczną podróżą, ale to już temat na zupełnie oddzielny wpis…
Rośnie wam mini-egoista 🙂 ale co tam, jedynacy i celebryci czasem tak mają 🙂 a ja Franusia i tak kocham i wcale mu się nie dziwię. jak ma się dziecię nie obrażać skoro jest przyzwyczajony od urodzenia, że to On jest centrum Waszego świata??
Pozdrawiam 🙂
Oj tam oj tam jak każde dziecko jest troszkę zazdrosne o swoich rodziców. I cóż się dziwić 😉
I TO jest wartość dodana Kampanii Na Jednym Wózku – ta chemia właśnie.
Widoki przepiękne, karmienie żyraf zresztą też
Już pisałam w Ignacówce, ale powtórzę i tu – ogromnie się cieszymy, że spotkanie TAK się udało:)
No i żyrafy były!!:)
Piękne zdjęcia, piękne przeżycia 🙂 A dla nas największa radość, że w jakimś stopniu mogliśmy mieć w tym swój udział.