Jak dobrze być w domu… Franciszek wydaje się oczywiście dwa razy większy, daw razy ładniejszy, dwa razy mądrzejszy i w ogóle taki jakiś dwa razy bardziej niż przed wyjazdem.
Wnioski powyjazdowe:
*prawo ironii losu działa na sto procent- niemal w czasie każdego mojego służbowego wyjazdu w domu jest jakaś akcja
*rozpoczęcie rozmowy telefonicznej od „tylko się nie denerwuj” to doskonała podkładka pod zawał
*mmsy ze zdjęciami roześmianego dziecięcia potrafią załagodzić wszystko, poza tęsknotą
*rozmowa z dziecięciem mówiącym „halo mama. baba nie” to największa atrakcja wyjazdu
Poza tym z lodówki wyjedzone, dom posprzątany, frytki zaliczone. I Franek- taaaaaaaaaaaaki duży.
Wiecie? Śpimy dzisiaj razem. 🙂
Witaj w domu mamo Franka! Dobranoc!
mój Witek jest dwa dni starszy od Frania i mówi: „halo mama, Ala nie” gdzie Ala to moja mama – babcia Witusia 😉
Pozdrowienia i całuski dla Franka oraz rodziców.
Home sweet home …
nie ma jak to sen z synusiem 🙂 stęskniona mama musi naładować akumulatory 🙂
Cieszcie się sobą!!! :] Całuję Waszą słodką Trójcę!!! :*
Dzieci strasznie szybko rosną jak nas nie ma :-)))
W wyjazdach służbowych najlepsze są powroty 🙂
A teraz pieszczotki, buziaki, mizianie, tulanki i wszystko to na co tylko ma ochte Mama i Franek 🙂
A no to weekendzik -pewnie rodzinny był 🙂 super.
Du zy się Franuś na zdjęciu poniżej zrobić.Mały kawaler po prostu.