Warszawa zdobyta. Wstaliśmy skoro świt i wraz z Ciocią Moniką Rehabilitantką ruszyliśmy na konsultacje specjalistyczne do Warszawy. Była to pierwsza tak długa podróż Franka. Baliśmy się głównie o dwie rzeczy. O to, czy Franek wytrzyma w pozycji siedzącej tak długo i na jak długo wystarczy bateria respiratora. Baliśmy się zupełnie niepotrzebnie. Franciszek miał wyśmienity nastrój. Całą drogę gadał, podziwiał i szalał. Ucinał sobie krótkie regenerujące drzemki i siedział. Jako jedyny nie tracił werwy nawet wtedy, kiedy musieliśmy przebijać się przez korki.
A oto nasza wycieczka w filmowo-fotograficznym skrócie:
Wyruszamy:
Szalejemy:
Odsypiamy:
A poza tym, jak wszyscy wiedzą, żeby wycieczka była udana należy odwiedzić porządny fast-food. I zjeść frytki. I popić colą. Bardzo proszę:
A teraz na poważnie:
konsultacja rehabilitacyjna pozwoliła nam sprawdzić, czy Franciszek jest prawidłowo rehabilitowany. Poznaliśmy sposób, w jaki możemy stymulować do działania przeponę Franka. Tato nauczył się masażu szyi Franka, który pomoże mu przestać się garbić i wyciągnąć szyję z ramion. Pani Agnieszka była zachwycona sprawnością Franka, obiecała, że będzie na bieżąco śledzić jego postępy i udzielać kolejnych wskazówek. Ciocia Monika przywiozła cały bagaż wiedzy i już od jutra będziemy wprowadzać nowości do ćwiczeń Franka. Mamy nadzieję, że Franklin pokaże klasę i na efekty nie trzeba będzie długo czekać.
Jedynym minusem całej wyprawy jest fakt, że nie udało nam się odwiedzić Precla. Nasz tato zmaga się bowiem z potężnym bólem gardła i katarem, więc nie chcieliśmy ryzykować i zawozić Szymkowi kolejnej porcji bakterii. W związku z tym wizytę przełożyliśmy na następny raz.
Następna wielka podróż już w niedzielę!
Super, że konsultacja się udała. Widać jaki dzielny jest Franciszek, nie każde dziecko wytrzyma parogodzinną podróż.
Zwróciłam uwagę na pasy, Franuś ma je chyba za lużno zapięte. W sumie bym nigdy nie wpadła na to, że malucha zapina sie tak mocno ale kiedyś wyczytałam to na blogu Laury i teraz mi się to jakoś rzuca w oczy jak dziecko ma luźne pasy (w sumie moja kuzynka mi o tym ostatnio przypomniałam jak zapinała córkę a moja mama pytała czy nie za mocno. Kuzynkę poinstruowali w sklepie przy kupie fotelika jak bezpiecznie zapiąć dziecko). Wpis z komentarzem: http://www.kochamylaure.pl/aktualnosci/2012-04-20/
Miłej podróży w niedzielę! 🙂
i komentarz o pasach: „właśnie, zwróciłam na to uwagę, mam taki sam fotelik, zdecydowanie za luźno, przy średniej prędkości tak przypięte dziecko w trakcie uderzenia wypada z fotelika.Przy prawidłowo zapetych pasach na wysokości piersi dziecka mogą ci wejść max dwa palce nie wiecej – na styk. – Aga”
Sylwia, Marta, agatas21 – zgadzam się z Wami w stu procentach. Faktycznie pasy Franek ma zbyt luźne. Dzieje się tak niestety z dwóch powodów. Po pierwsze fotelik jest dla dzieci o masie powyżej 9 kg (Franek waży 7,5) i o większej masie mięśniowej. Franciszka można spokojnie wyjąć z fotelika bez odpinania pasów. Po drugie Franklin, kiedy siedzi jakby „kuli się w sobie”, „zapada” do wewnątrz- wówczas jego ramionka opadają i pasy nie są w stanie spełnić swojej funkcji. Jednak mimo wszystko macie rację, że były zapięte zbyt luźno. Dziś, kiedy jechaliśmy do miasta Francik zapięty był na maksa, ale niestety i tak wypływał z pasów. Wzmocnienie zapięcia pomogło o tyle, że Dziedzic przynajmniej siedział prosto. Bardzo Wam dziękuję za zwrócenie uwagi i w razie czego proszę o jeszcze! 🙂
To świetnie ,że Franek dobrze zniósł podróż i miał dobry humorek:) Ja również zwróciłam uwagę na pasy, ostatnio z mężem kupowaliśmy fotelik dla naszego rocznego synka i Pan który sprzedawał zrobił nam cały wykład na temat pasów, że muszą ciasno przylegać do ramionek i najlepiej jak ledwo można palce pod spód wcisnąć- najbezpieczniej. Mówił też o teście szczypnięcia – muszą być tak napięte ,że nie można ich „uszczypnąć”. Oczywiście nie chcę wyjść na taką co poucza ale tak tylko mówię;)
Tak, zdecydowanie Franek ma za luźne pasy, ale ja sama wiem jak trudno jest żeby pasy były tak ciasne jak powinny i żeby dziecko czuło sie dobrze i chciało mieć tak właściwie pasy zapięte. Moja córeczka nagminnie ściąga sobie je z ramion, nawet kiedy są ospowiednio wyregulowane. Wiem, ze od tego zależy jej życie, ale czasami nie da się inaczej…
P.S. Wiecie co uwielbiam u was, oprócz oczywiście cudownego Franka??? Uzupełniać te równania!!!!!!!! To jest rewelacyjne bo dostaję spazmów jak na innych blogach muszę przepisywać te zawijasy, wywijasy i pierun wie co! 🙂
Wizyta w Stolicy zaowocowała !!! A o Franka i nowe ćwiczenia nie martwię sie wcale !!! 😀 Franek facetem z klasą jest i pokaże na co Go stać 🙂 jestem pewna,że będzie ćwiczył jak złoto 😀
Zdrowia dla Ojca Szymona życzymy !!!
Piękna wycieczka chociaż w celach zdrowotnych.
Fast food obowiązkowo musi być na każdej wycieczce 🙂
No to wieści jak widzę rewelacyjne:D Wcale się nie dziwię, że Franek w drodze powrotnej zasnął. Oglądanie takich molochów to żadna przyjemność. Za to krajobrazy blisko domu to Wielka przyjemność 😀 Najważniejsze, że jak widzę podróże Wam się spodobały i teraz to już Franek światowy człowiek 😀 Rozpieszczasz nas Aniu tymi dobrymi wieściami, ale to właśnie o to chodzi, żebyśmy same superlatywy czytali 😀 Trzymajcie tak dalej. Buziole dla całej Trójcy, a dla Szymona dodatkowe czary – mary, żeby zdrowie było lepsze :* Jeszce na koniec ta matematyka…uf… 😉
SUPER:)
Ada pooglądała Franka i zapytana czy pojedzie tak znacząco powiedziała TAAKKK, chyba jedna młodsi mężczyźni jej imponują/.//’Pozdrawiamy Ada miał 1,5 roku jak mknęliśmy do stolicy z respiratorem…