Wiecie, jak człowiek (a dokładniej kobieta) stoi do północy nad deską do prasowania i przerzuca kilogramy bluzek, bluz, spodni, spodenek, pościeli i innych ze 174 poprzednich prań, to sobie dokładnie człowiek może wszystko przemyśleć. Myśli Matka Anka na przykład, że w 1652 roku niepotrzebnie się Matka Anka przefarbowała na ciemny orzech, bo wyglądała wtedy jak nędzna imitacja królewny śnieżki- blada na licu i ciemny orzech, który przy blondzie wyszedł jak czarny. Albo myśli także sobie Matka Anka, że ten chłopak z trzeciej ce, to faktycznie nie była miłość życia i dobrze w sumie, że mama nas wtedy przegoniła z placu zabaw. I myśli sobie dalej przy siedemset dwudziestej czwartej bluzce Matka, że malowanie poddasza, to konieczna konieczność, tylko, że na jaki kolor? I tak sobie zbawia i ratuje świat Matka Anka w czasie prasowania i kombinuje, co by tu jeszcze, żeby było ładniej, radośniej, żeby z Mężem i Synem więcej, żeby obowiązków mniej, świat zdobyć jak… No rozkminia Matka Anka w czasie prasowania zawsze.
Wczoraj to jednak już całkowicie poszła Matka po bandzie. A co jeśli jedyny, najukochańszy i najcudowniejszy synek sobie jednak w tym przedszkolu nie da rady? Głos wyćwiczył, mówi dużo głośniej, niż kiedyś, ale jednak ciszej, dużo ciszej niż rówieśnicy. Zawsze, ale to zawsze, kiedy chce coś „zbroić”, pyta o zgodę („Mamo mogę porozrzucać klocki? Mogę wjechać elektrykiem do kałuży?). Pyta, czy może zbroić. Znacie takich przedszkolaków? No i przecież fizycznie jest dużo słabszy. Niesamodzielny pod kątem przemieszczania się- nie damy mu przecież elektryka do przedszkola, głównie ze względów bezpieczeństwa jego i nowych kolegów. Je z pomocą, pije z pomocą, przemieszcza się z pomocą. Wiem, wiem- będzie Tata. Ale docelowo Tata ma zniknąć za drzwiami i oddawać się upojnemu czytaniu książek w szatni, a nie ogarnianiem rzeczywistości. I złapała Matka lekkiego dołensa na deską do prasowania przy osiemset pięćdziesiątych spodniach. Czy będzie mu tam dobrze?
Że już nie wspomnę, że nie mamy worka, kapci, stroju na w-f (?), plecaczka, bluzy z kapturem, czapki na jesień, bloku do rysowania. Co powinno być w wyprawce najfajniejszego przedszkolaka ever? Przecież wprawy nam brak zupełnie!
Zaś przedszkolak ma ostatnią fazę na „Książkę z dziurą”. Król- wiadomo- jest tylko jeden…
Matko Anko, dlatego ja nie prasuję ;). Żeby za dużo nie myśleć.
Ale-wyprawkę ogarniecie w trymiga.
A Franek w przedszkolu sobie poradzi. Paradoksalnie dzieci są bardziej tolerancyjne niż dorośli. Założę się, że będzie wojna o to, kto ma pchać wózek Franka 😉
No tego „nieprasowania” nie umiem przeskoczyć! Niestety.
Dla Frania to będzie super przygoda- poradzi sobie na 100 % 🙂 🙂 🙂
Matko Przedszkolaka!
Ja we wrześniu przeżywać będę katusze, gdy mój 4 latek do tego przybytku się uda….też się pyta o zgodę albo tyle stoi i udaje że coś ma zrobić, że zauważę i zareaguję. A co, jak dzieci będą niemiłe i nie znajdzie kolegi/koleżanki??? Nie mówiąc o tym,że wyprawki nie mamy i co gorsza! Nie wiem co jest konieczne, gdyż dodzwonić się nie mogę i wracamy z wakacji dzień przed przedszkolem…..
Nie jesteś sama:)
Matki Anki widzę wszędzie takie same! Stworzymy kółko wzajemnego wsparcia? 🙂
Mamo Droga Aniu,
rzec mogę na pocieszenie iż rozterki z kolorem włosów to pewnie u wielu na czasie. I doprawdy powiadam, że nie tylko przy prasowaniu 😀 (eh, pamiętny brąz co to na moim blondzie wyszedł niczym węgiel brunatny 😉 )
A pewna jestem na 110%, że Nianio w przedszkolu świetnie sobie poradzi! Strach ma wielkie oczy… jak to w życiu.. 🙂
Zuza
Droga Mamo Aniu 😀
Nie wiem czy to wiele pomoże, ale pisze do Was jako nauczycielka przedszkola integracyjnego. Mimo, ze to mój wyuczony zawód, sama miałam wiele wątpliwości jak funkcjonują w nim dzieci o specjalnych potrzebach. A dzisiaj już wiem, że dziewczynka z porażeniem czterokończynowym ściga sie na wózku po korytarzu z innymi dziećmi. Że chłopczyk z porażeniem mózgowym, nie potrafiący mówić „śpiewa rękami” i bierze aktywnie udział we wszystkich zajęciach w grupie. Że jak gdzieś jest za nisko, to ktoś zawsze poniesie, że kredkę podtrzyma, że postę do zębów nałoży. I to nie tylko nauczycielki. Nasze dzieci robią dyżury, kto „popcha” wózek do jadalni, a kto poda sztućce dzieciom, które same po nie nie sięgną. Będziecie zaszokowani jak Wasz Franek szybko się rozwija obserwując rówieśników. Dzieci potrafią być okrótne, ale „rozeznane” w temacie bronią kolegi i się nim chwalą gdzie tylko się da. Dacie radę, wierzę w Was, wierna czytelniczka która sie pierwszy raz postanowiła ujawnić 😀
O tak… Mówi mi tak jeszcze! 🙂 Da radę, da radę, da radę…
Czy te kolory z pudełek wychodzą KOMUKOLWIEK jak na pudełkach? Zuza? Hę? 🙂
eee… mnie się jeszcze nie zdarzyło 😀 i to był ostatni raz gdy odważyłam się SAMA bawić w fryzjerkę 😀
Matko Anko poradzi sobie na pewno. Masz przecież superbystrego chłopaka (póżniej nie jest wcale lepiej mój syn zacznie właśnie studia i dylematów, że ho, ho) .Pozdrawiam.
Franio na pewno sobie poradzi!!!
Pytanie tylko, czy Matka Anka sobie z tym poradzi 😉
Matka Anka chyba się wyloguje na cały wrzesień z życia. Będzie siedzieć pod kołderką, chlipać i… martwić się na zapas. 😉
Matko Anko, wszystko będzie dobrze, Franek pewno sobie szybciej poradzi niż frankowi rodzice 😉 a wyprawkę załatwicie raz dwa! Pozdrawiam
Nie ma co się martwić Matko Aneczko 😉 wyprawka do przedszkola to postawa ale już pierwszego dnia dowiecie się co i jak ….jedynie co to proponuję wziąć koszulkę ( no może dwie) i spodenki na zmianę w razie jak się młody pobrudzi czy zaleje ( przy pomocy taty ) i chociaż nie wiem jakie w waszym przedszkolu mają wymogi…reszta „potrzebnych” rzeczy zazwyczaj jest kupowana przez nauczycieli z kasy składkowej.
Ha ha ha ha pamietam swoje rozterki 😉 przejdzie Ci to zamartwianie po jakims czasie 😉 a na ten moment przesyłam uścisk i buzi dla Franka ;-*
Przesadzasz, przesadzasz. Szczotka do zebow z misiem? Jest. Koszulka z 'Lock up your daughters’ jest, prawdaz? Wiec teraz taka wieksza dla ojca i juz macie wyprawke 🙂
Że dla ojca „Lock up your mothers”? Never! 😉