Weekend minął przyjemnie i szybko, niestety… W sobotę mama powróciła z pracowego wyjazdu, a całą niedzielę odreagowywaliśmy na kanapie. Czyli lenistwo pełną gębą.
Tydzień niestety nie zaczął się różowo. Cały poniedziałek tata walczył z nadmiarem wydzieliny w rurce i beznadziejnym nastrojem Dziedzica. Wydzielina normalna- żaden tam zielony glut czy coś, jednak ilość taka, że odsysanie stało się głównym punktem dnia. Także Ciocia Ania Rehabilitantka miała swoją wielką walkę. Franklin płakał całe ćwiczenia i nawet nie zamierzał udawać, że będzie współpracował. To i gryzienie wszystkiego co znajdzie się w zasięgu prawej strony paszczy, prowokuje nas do podejrzewania syna o ząbkowanie. Dziąsełka zaczerwienione, oczy zapłakane i tylko noszenie i tulenie i myzianie nie wpędza Dziedzica w stany depresyjne. Zatem na zmianę z tatą nosimy, tulimy i myziamy- a Franklin korzysta.
W tym miejscu nasze dzieciątko w stu procentach wpisuje się w standardy światowe ząbkowania. Jest ślinienie na potęgę i nastrój mocno nieciekawy, foch nieustający, gryzienie smoczka, misia, palców, pięści, ubrań, koca i potrzeba rodzicielskiego wsparcia. Nasz mały mężczyzna dojrzewa. 🙂
Byle do ósmego zęba.
Oj OJ Oj Wujek musi przyjechać chyba bo ciężkie dni ma Mój Franklin.
Jutro po pracy jestem. Zabrać jakiś żel na dziąsła ?? 🙂
…u nas przy ząbkowaniu oprócz powyższego była jeszcze pospolita sraczka 🙂 i 37,8! ale ale… ząb wyjść musi i basta! trzymajcie się tam na tej waszej cudownej wsi:)…
Zabkowanie – niezbedne cierpienie… ale zeby czlowiek miec musi. Mam nadzieje, ze Franek dlugo sie nie bedzie meczyl 🙂 no i bedzie kolejny sliczny zabek do szczotkowania 🙂
Buziaki Franklinowscy 🙂
chyba do 20 zęba 😛
PS. dobrze, że Franek chociaż sobie smoczka pogryzie…
Gofer73: znaczy, że do ósmego, a potem do 20, ale nie chciałam ojca załamywać 🙂