-Mamo! Chciałbym usiąść na łóżku- poprosił o poranku Franio.
-Jasne synku, siadaj- posadziłam chłopaka na skraju materaca tak, żeby mógł swobodnie machać nogami.
-Mamo, a możesz mnie postawić koło łóżka?
-Pewnie- „postawiłam” Francysia tak, żeby dotykał stopami podłogi, jednocześnie podtrzymując go pod paszkami.
-Mamo ja stoję, zobacz! A teraz mnie puść! Proooooszę- i robi te swoje oczy jeszcze większymi i jeszcze bardziej niebieskimi.
-Fraaaaaniooo- łagodzę zapał- wiesz, że trudno ci stać samemu. Twoje nóżki jeszcze nie mają tyle siły.
-Mamo to wiesz? Ja będę dzisiaj z Ewą ćwiczył nogi. Będę Ewkiem Marchewkiem. I będę stał sam- rzuca radośnie.
Duma. Euforia. Szczęście.
Znaczy, że rozumie, że ćwiczenia zwiększają mu sprawność. Znaczy, że lubi ćwiczyć. Znaczy, że ma cel. Znaczy, że potrafi się zmotywować. Czyli, że może uda się, żeby stał.
No i wzruszyłam się….. trzymam kciuki Franiu! 🙂
I mnie scisnelo w gardle… Wiele do myslenia daje ten prosty krotki wpis…
Jaki madry ten nasz franio, trzymamy rowniez kciuki:-)
Mądry, dzielny Franek.
Oj co Wy z nami robicie 🙂 łezki kapią. Ale trzymam mocno kciuki za Franiowe nóżki żeby stały same
I mnie Franek zawstydził – jest o niebo bardziej zmotywowany niż ja w kwestii diety i ćwiczeń….Trzymam kciuki za dzielniaka 🙂
Będą stały te nóżki, na pewno będą!!! Franio to uparciuch jakich mało, jak sobie coś postanowi to tak będzie.
Ja też w niego wierzę, bo poznając go trochę ciężko nie wierzyć!