Już dawno temu zauważyliśmy dziwną prawidłowość w zachowaniu Franciszka. Polega ona na tym, że na wszelkiego rodzaju wyjazdach, wojażach, podróżach, czy wizytach nasz Franio z niejadka zmienia się w wybitnego „jadka”. Porzuca wówczas Dziedzic swoje ulubione smakołyki na rzecz dań przygotowanych przez naszych Gospodarzy. Tak było, kiedy w Ignacówce pałaszował wszystko od lasagne począwszy na liściach sałaty skończywszy. Tak jest i teraz. Prawidłowość owa niestety zanika zwykle tuż po powrocie do domu, więc czerpiemy z apetytu Franka, póki mamy szansę.
Dziś Ciocia przygotowała wariację na temat irish breakfast. Wariację, bo jak sama mówi, w oryginale sałatki ze szpinaku nie uświadczymy. Grunt, że reakcja Franklina była następująca:
Nieee… nie zjadł całego. W to nawet, gdybym była świadkiem, to i tak bym nie uwierzyła. Ale skosztował tyle, że byliśmy zachwyceni, a Ciocia przeszczęśliwa, że Dziedzic docenił jej kunszt kulinarny. Podobną reakcję mieliśmy przy wczorajszym obiedzie i dzisiejszym deserze.
Nie. Emigrować z tego tytułu jeszcze nie zamierzamy. Może po prostu będziemy tylko jadać wszędzie, byle nie w domu. 🙂
Mina Franciszka bezcenna 😉
A frytek nie było? 😛
Nie dziwię się.
Wygląda wspaniale!
Sama bym spałaszowała 🙂
a ja bym Franka zjadła za tą minkę:) słodziak straszny!!!
Patrzac na minke Frania az trudno uwierzyc ze to maly niejadek:-)
Maniam mniam, ale mi smaczka narobiliście z rana 😉
Wow! Mój niejadek na sam widok nowości mówi „Nie, nie, nie i jeszcze raz nie”. Moja mama twierdzi, że ma tak po mnie, a babcia z kolei, że ja po mamie… 🙂
Bo Franciszek to światowiec :). Dobrze że nie upiera się żeby stołować się tylko u Ritza :D.
No patrzcie!!!
Patrze i czytam z ogromnym przejeciem! a teraz to sie wzruszylam jako ze wyjechana jestem i mieszkam na wyspie zielonej:)
Przyjemnosci i odpoczywajcie!
Franek jest niezmiennie PRZECUDOWNY!
A ja myślałam, że tylko moje dziecko tak ma…może się od czasu do czasu wymienimy latoroślami w celach podtuczania?