– Franiu wszystko w porządku? Dobrze się czujesz? – zapytał ostatnio przy śniadaniu Leoś, kiedy Franek zakrztusił się i trzeba było go odessać. – Pewnie, a dlaczego pytasz? – odpowiedział nasz niezmordowany optymista. – No bo wiesz Franek, mama mi kiedyś powiedziała, że ty jesteś chory. Dlatego masz respirator, rurę i trochę krzywą nóżkę. – Aaa to – zadumał się na moment starszy brat – to nie Leosiu. Wiesz, ja się źle czuję jak mam gorączkę albo chce mi się wymiotować. No wiesz, musi mi doskwierać coś naprawdę poważnego. Rozumiesz? – Już rozumiem… – odrzekł Leoś i usatysfakcjonowany dokończył gofra z morelowym dżemem.
I wiecie co? Franek naprawdę taki jest. Ma rurę, respirator, krzywe plecy, nogi, słabe ręce. Nie chodzi, nie oddycha, nie może podnieść nawet długopisu. Ale zawsze czuje się wspaniale, jeśli nie dolega mu nic innego poza smard1. A Leoś? Mam wrażenie, że on naprawdę to rozumie.
To jeszcze pozostało zrozumieć nam.
Dzieci chorują z wielką godnością.Kiedyś pracowałam na onkologii dziecięcej i pamiętam swoją małą pacjentkę chorą na nowotwór , która była dziewiątym dzieckiem swoich rodziców.Powiedziałam kiedyś do niej,że ma pecha, że zachorowała, a ona na to ze zdziwieniem,ja pecha?????Pecha ciociu to ma moja siostra-odpowiedziała.A co jej się stało? -spytałam???Nogę złamała……..
Taki pech.
Już pewnie pisałam, że wyjątkowa z Was rodzinka. A Francesco nigdy nie przestaje zadziwiac 🙂 Wszystkiego dobrego dla Was.