Dobrze pamiętam ten dzień. Ja i mój mąż wróciliśmy z Centrum Zdrowia Dziecka do pustego mieszkania, z którego korzystaliśmy pod nieobecność naszego kolegi. W uszach dudniało nam te słowa: „Państwa syn prawdopodobnie choruje na bardzo rzadką, genetyczną, NIEULECZALNĄ chorobę. SMARD1. Nie będzie dobrze. Będzie coraz gorzej.”
Rozpacz, jaka wtedy nas ogarnęła jest nie do opisania. Serca biły, choć chciały stanąć, cali się trzęśliśmy ze strachu i żalu do losu i do tego co nas i nasze dziecko spotkało. Wtedy też napisałam maila do Gosi- mamy Precla. W temacie tej konwersacji napisałam: „Nasze dziecko ma SMARD1”. Pamiętam, że wylałam morze łez nad tym listem. Choć było późno, co chwilę odświeżałam pocztę, żeby sprawdzić, czy odpisała. Czego oczekiwałam? Nie wiem. Może tego, że Gosia powie, że to nieprawda? Naprawdę nie wiem. Wiem za to na pewno, że był to pierwszy z tysięcy maili, które potem pisałam. Do Gosi, do innych rodziców, szpitali, fundacji, instytucji. Wszystkie miały jeden cel- sprawić, by Franek był zdrów, by tej diagnozy nie było.
Nigdy nie rozmawiałam z Gosią na temat tego maila. Wiem, że trafiają do niej niemal wszyscy rodzice, którzy zmagają się z sma1. Ma ogromną wiedzę, ogromny takt i empatię. Nie wiem, co czuje czytając tyle maili z pytaniami, prośbami o jakiś rodzaj wsparcia i otuchy.
Po cichu liczyłam na to, że nigdy nie dostanę takiego maila. Nie dlatego, że chciałam być jakaś wyjątkowa, by mój syn był taki niepowtarzalny. Tylko dlatego, że wiem ile sił kosztuje każdy dzień walki na przekór chorobie Franka. Ale ten mail przyszedł. Tak poznałam Krzysia.
Krzyś ma bardzo mądrą, dzielną i wytrwałą Mamę. Ma wspaniałego Tatę, którego poczucie humoru jest bardzo bliskie naszemu. Ma zakochane w nim bez pamięci siostry. I ma SMARD1. Krzyś moi drodzy Czytacze jest drugim dzieckiem w Polsce chorującym na przeponowo rdzeniowy zanik mięśni typu SMARD1. Razem z Jego Mamą płakałam po kątach po każdym telefonie, przeżywaliśmy w domu ich wszystkie szpitalne przygody, martwiliśmy się o sprzęty, radziliśmy naszych Doktorów, szukaliśmy wsparcia. Staraliśmy się dać im choć namiastkę tego, czego na początku doświadczaliśmy my od Gosi, Basi Antkowej i innych rodziców. Bardzo mocno kibicujemy tej rodzinie. Krzyś jest już w domu! Był na pierwszym spacerze! Walczy z sondą, ślini się na potęgę przy hodowli zębów i nie daje pospać rodzicom. Jest oczywiście prześliczny, rzęsy ma jak stąd do nieba, oczy jak pięć złotych! Nic, tylko schrupać na deser- sama słodycz.
Myślę, że Rodzicom Krzysia będzie miło, jeśli do nich zajrzycie o tutaj —.>KLIK KLIK. Powiem Wam w sekrecie, że wielkim szczęściem jest to, że to są tacy sami krejzole jak my. Trzeba dać im tylko trochę czasu…
Głupi potworze! Nie chcemy trzeciego muszkietera.
O kurczaki… nie lubimy potworzastego….
Ale kibicujemy! Coś czuje, że i u Nich nie ma 'niedasię’ 😀 A Krzyś jaka pięknota… 🙂
Pamiętam Twojego Maila Aniu bardzo dobrze. Nie pamiętam tylko co opisałam. Dobrze chyba wiesz, że tego rodzaju pomaganie i relacje to ogromy ciężar psychiczny dla obu stron. Bo jak tu się nie przejmować….
No to mamy coming out na całego 🙂 Długo się zbieraliśmy z publikacją bloga a teraz, po Twoim wpisie Aniu, na pewno nie pozostanie niezauważony.
A tak poważnie.. znowu się wzruszyłam. I mogę w tym miejscu chyba tylko jeszcze raz napisać: „Dziękujemy!”. Nawet sobie nie zdajesz sprawy z tego, jak bardzo nam pomogliście.
Uwielbiamy Franka. Na pewno polubimy Krzysia. Ale mamy nadzieję że na to tysiąclecie limit potworów już wyczerpany….
Ja osobiście mogę niewiele powiedzieć w tym temacie, zajrzałam na TĘ stronkę i przyznaję dziecię piękne, oczy boskie , rzęsy – masz Aniu rację – jak stąd do nieba. Rodzicom Krzysia pozostaje życzyć wytrwałości i takiego równie mocnego nastawienia jak u Was, że wszelkimi staraniami oraz rodzicielską determinacją w tej nierównej bądź co bądź walce co chwilę będą Państwo opisywać na swoim blogu wyczyny z serii ” niedasiów” tak jak to opisywane jest na blogu Frania – a potworzastemu śmiać się będą w twarz za każdym razem kiedy jednak tych Państwa dziecko dokona rzeczy- zdaniem wielu specjalistów niemożliwych i awykonalnych.
A może postraszmy Potwora- PUTINEM???????
Zajrzałam do Krzysia! Jesteście super! I proszę nie zostawiajcie już ich samych, to bardzo ważne. 🙂
Nie zostawimy Krzysia nie nie nie… Już napisalismy kilka ciepłych słów… Leoś pozdrawia Krzysia i Franka:-)