Zabiegi pielęgnacyjne, jakim poddawany jest nasz syn to:
A. Kąpiel właściwa:
polega na wrzuceniu delikwenta brutalnie do wanienki w kolorze blue napełnionej wodą, celem pozbycia się zapachów nagromadzonych przez zainteresowanego przez cały intensywny dzień. Na szczęście obiekt F. kąpiel właściwą uwielbia, więc odbywa się ona bez ekscesów typu zgrzytanie zębami. Kąpiel odbywa się codziennie wieczorem, chyba, że w domu radośnie ogłaszany jest dzień trolla.*
B. Mycie zębów:
no tutaj mamy problem. Szczoteczka i pasta mogą służyć do wszystkiego, byle nie do mycia zębów. Po wielu próbach, podchodach i sposobach jedyne na co zainteresowany pozwala to umycie dolnej części paszczy. Na więcej nerwów i cierpliwości nie starcza. Od czegoś trzeba zacząć, rzec można, ale ciarki na matczynych plecach jawią się za każdym razem, kiedy pomyśli sobie, że kiedyś młodzieży będzie należało przedstawić Pani Stomatolog, którą serdecznie z tego miejsca pozdrawiamy. Mycie zębów odbywa się zatem okazjonalnie w dniu lepszego nastroju Dziedzica.
C. Obcinanie paznokci:
żaden, ale to naprawdę żaden prawdziwy mężczyzna nie pozwoli własnej osobistej mamie grzebać przy pazurkach. To przecież takie niemęskie. Mamy więc protesty, uniki, lamenty, obrazy majestatu i minutę ciszy dla każdego utraconego paznokcia. Obcinamy je zatem, kiedy już naprawdę wstyd i hańba pokazać się z takimi na mieście.
D. Czyszczenie uszu:
tutaj o dziwo w przypadku Franklina możemy być świadkami uśmiechu od ucha do ucha i buziaków na całego. Pierwszy raz w życiu widzę, by ktoś miał łaskotki… w uszach. A on ma. Dlatego uszy czyścimy codziennie.
E. Pielęgnacja rury:
tutaj pozwala, bo musi. Już przyzwyczaił się do grzebania, odczepiania, przeczepiania, montowania, zakładania i zdejmowania. Ma na to totalną olewkę, więc wszystko idzie szybko i sprawnie. Codziennie.
Ale dzisiaj to już totalnie przegięliśmy pałkę. Postanowiliśmy bowiem Dziedzica obciąć. Maszynką. W łazience. Przygotowania były fajne, bo tata się wygłupiał, mama montowała ukrytą kamerę. Powstał film. Osiem minut i pięćdziesiąt sekund pracy domowego salonu fryzjerskiego. W tym czasie siedem minut i czterdzieści trzy sekundy zajmuje szloch i płacz i ogólna rozpacz Dziedzica, a pozostały czas to plecy taty albo ręce mamy. Filmu zatem nie będzie, bo zupełnie przez nieuwagę wyszedł nam dramat zamiast łagodnej obyczajówki. Oczywiście efekt końcowy jest powalający, a sam zainteresowany w finale posłał siedemnaście buziaków swojemu odbiciu w lustrze. Z resztą… sami oceńcie.: Franek i jego trzy milimetry włosów:
* Dzień trolla- pójście spać bez uprzedniej kąpieli. Ogłaszane w wyjątkowych sytuacjach, np. kiedy wracamy późno do domu albo atakują kosmici. Z kąpieli domowników zwalnia tylko nagły krach giełdowy i brak wody.
Jaki przystojniak 🙂 widać musiał okupić morzem łez, bez tego nie wyszłoby tak powalająco! Buziaki :*
Ładnie wygląda, tak po męsku 😉
Co do paznokci, to jeśli nie próbowaliście, spróbujcie obciąć gdy Franio śpi. Moja kuzynka robi tak córeczce, bo inaczej się nie da, chłopiec, którym się opiekowałam, też miał tak obcinane paznokcie, ogólnie chyba większość dzieci nie lubi takich zabiegów. Dla tego malca to nawet ubieranie kończyło się płaczem.
Dziedzic i tak dzielny 🙂 a fryzurka wyborna!!
Najpiękniejsze trzy milimetry włosów na świecie
U nas jest identycznie z pazurkami, dlatego podobnie jak agata radzę obcinanie przez sen – aż strach myśleć, jak wyglądałyby paznokcie naszego Michałka, gdyby nie ta możliwość… Tylko delikwent musi mocno spać!
Franio jak zwykle czarujący 🙂
…nic tylko całować całować całować 🙂 …
Franio słodziak jak zawsze. A z tymi zębami to myślałam, ze tylko mój Stasiek ma takie fanaberie i nie daje sobie górnych ząbków myć. Ja wymyślam różne głupoty typu: samochód wjeżdża do myjni i myjemy wszystkie szyby po kolei boczne, tylne … i z przodu. Działa w 50% w połączeniu z dobrym humorem. 🙂 Buziaki dla Franusia!
u mojego 3 latka obcinanie paznokci to tez koszmar. o ile rączki idą jako tako-to nóżki już wcale a wcale. przez sen nawet nie wychodzi-bo nawet pogrążony w najgłębszym śnie po całym dniu harców, gdy pada w drodze do poduszki – i tak przez skórę wyczuwa zbliżające się nożyczki do paznokci i wierzga przez sen kopytkami.
i bądź tu mądry… przekupstwo (kupię ci nowe auto, pączki, soczek…), całusy itp itd nie przekonują
co mamy więc robić?? a pazurki rosną szybko i przecież przeszkadzają, łamią się, wskutek tego bolą… nie da się czekać aż syn sam dojrzeje do decyzji.
robimy więc tak-kiedy szpon już nie mieści się w skarpecie, lub zawija pod palec (czyli raz w miesiącu około), ojciec trzyma kopyto, matka tnie jak popadnie. wprawę mam niezłą, tnę nierzadko na ślepo, palcy jeszcze 10 🙂
liczę że kiedyś wyrośnie, na wszelki wypadek filmów nie kręcimy z tego wydarzenia, bo-gdyby wpadło w cudze łapy- bym dziecka nie widziała do jego pełnoletniości, dość drastyczny to obrazek patrząc z zewnątrz :P.
ostatnio-a raczej przedostatnio-pojawiło się jednoakoż światełko w tunelu-pozwolił Łaskawca skrócić bez walki JEDEN paznokieć u największego palca.ale dawno to było, ju odrósł i teraz nie pozwala 🙂 a co.
buziaki dla wystrzyżonego F. (u nas dziecko kudłate, obcięcie włosów to gorszy hardcore od obcinania paznokci, więc narazie pozostało mi podziwianie cudzych pięknie ufryzowanych synków) 🙂
ula z Krk
Bossssski!!! no i jak tu nie zakochać / pokochać / ukochać / kochać na całego! 🙂
Skuteczny sposób na obcinanie paznokci ( mój patent), działa w 100 % , sprawdzony na dwójce dzieci, obu płci: każdy palec jest innym zwierzątkiem, które podczas obcinania paznokcia wydaje odpowiedni dźwięk. Wystarczy sprytnie podłożyć fonię np. ” ten paluszek to kurka, jak robi kurka, ko-ko”. I tak dalej, i tak dalej…. Zero stresu, super zabawa, efekt gwarantowany.
Czesc Franklin .. Jaki Ty sliczny jestes !!! 🙂
Ps. nasz patent na obcinanie paznkonci u mlodszego :
Kazdy paluszek jest inny, tu jest mama, a tu tata, a tu dziecko, starsze, i mlodze, i dzidzius, a paznokietki to dlugie wlosy, ktore trza obiciac 😀 Dziala.. CZASAMio .. hehe..
Absolutnie prześliczny. Ponieważ w feel macierzyństwa wpisane są dobre rady to ja mojemy dałam maszynkę do potrzymania w łapie, pomacanie, przejechania bodaj ręką. Dodam pracującą maszynę. I tak się tniemy już 4 raz (ma 13 miesięcy i włosy po mamie), bez scen. A pazury? Nam pomogło: psryk pstryyk. Mówię: Olo, choć zrobimy: pstryk pstryk, a potem lamentuję: „O matko, jak długaśny! zobacz!! trzeba zrobić pstryk pstryk!”. Daje się nabrać na 3 maksymalnie, więc trzeba powtarzać co kilka dni, ale idzie pozbyć się „żałoby po kocie”.
U nas paznokcie u rąk spoko-chciałabym,żeby i mi tak rosły!! U nóg na szczęscie nie rosną szybko-bo u nóg obcinać się raczej nie da-poza tym są strasznie dziwne (nie wiem czy to ma związek z wadą stóp..na pewno od czasu do czasu robia się stany zapalne,ale po 1 wizycie u lekarza sama sobie z tym lepiej radzę niż jego podejście a raczej brak -oczywiście były sugestei,że to moja wina,że dziecko zaniedbałam, bo „lekarka” pojęcia o wadzie nie ma a myśli że ma.
A włosów bym swojemu tak nie obcięła-choć u Was to chyba konieczność ze wzgl. na tasiemki i pocenie…
Wiem,że już dawno po czasie,ale trafiłam na Waszego bloga zupełnie przez przypadek, bo mój syn właśnie u fryzjera…:) przyciągnęło mnie cudowne zdjęcie Waszego Dziedzica 🙂 Takich rodziców nam potrzeba, takiego uśmiechu i radości życia,gratuluję chociaż wiem,że nie zawsze jest łatwo, buziaczki, pozdrawiam, Kasia.