Jesień. Kurde.
Raz ciepło, raz przymrozek, raz zimno, innym razem znów mglisto.
No fajna jest. Liście kolorowe, kasztany, grzyby suszone, las.
Łykamy tran, witaminy, pijemy sok z malin. Rodzinnie.
Frania złapał wczoraj wieczorem smutek. Złapał i trzyma. Smutek ów sprawił, że Dziedzic jest markotny, jest nieswój, jest płaczliwy. Jeść za bardzo nie chce. Troszkę marudzi. Oczy zamglone. Wygląda, jakby na ramieniu zaczaił się jakiś coś. Jeszcze niezidentyfikowany, jeszcze nie zwiększył wydzieliny, jeszcze nie przyniósł temperatury podwyższonej. Po Franku widać jednak, że się zaczaił, że się kręci.
Idź sobie cosiu, pókim łaskawa.
Oby nie! Trzymam kciuki za Niania, żeby żadne cosie się nie przyplątywały.
Mama czuwa, Tata czuwa więc nie ma takiej opcji, żeby było aż tak źle. Wysyłam wirtualnie dobrą energię za zdrowie Franka.
U nas też coś jest.
Ma go Antek, Emilka i Tata.
Z czego tata chyba najmocniej.
Mama się dzielnie trzyma.
Pozdrawiamy i też prosimy ładnie: Cosiu, zmykaj od nas daleko!
Jesienne cosie to chyba zmora wszystkich rodzców… U nas też trwa pozbywanie się cosia… najpierw była angina z temperaturą na 39 z kreskami teraz kaszel , katar i brak humoru z powodu niebytu w przedszkolu juz drugi tydzień… bo UWAGA: PRZEDSZKOLE JEST FAJOWE wg mojej córki, ja zresztą też jestem zadowolona, tylko, zeby tych cosiów tyle nie było 🙁 A ZA WAS TRZYMAMY KCIUKI, ZEBY COSIEK SOBIE POSZEDŁ I NIE ZDĄŻYŁ SIĘ ZADOMOWIĆ! COSIOM WE FRANKOWICACH MÓWIMY STANOWCZE : NIE !!!Buziakujemy gorąco i zyczymu duuużżżooo zdrówka i witamin !
o taaak cosie uwielbiają przedszkola…Franio trzymaj się złap cosia za ja… za rogi
No taka pora, że każdego cusik dopada, u nas Pola też gorączkowała 3 dni 39 stopni, ale już puściło. Miejmy nadzieję, że Franka cosiek sobie odpuści 🙁
uwielbiam tego młodzieńca także wstrętne ,niezidentyfikowane”cosie” wynocha aby uśmiech i gadulstwo wróciło do domu Franklinowskich pozdrawiam Ania z Poznania
Tak, tak każdego dopada ale to Franek będzie miał gorzej niż my… Oby Go nie dopadło! Trzymam kciuki!
Franio nie daj sie!
I ja dołączam się do wyganiania „cosia” 🙂
A kysz cosiu, a kysz!!!