Konstancją może być każdy – przypadkowy obserwator, przechodzień, czytelnik, sąsiad, dyrektor, koleżanka czy znajoma. Konstancją może być nie tylko Maria, Agnieszka, Justyna czy Katarzyna ale także Jan, Piotr, Karol lub Henryk. Ale mam prośbę – nie bądź Konstancją.
Droga Konstancjo,
domyślam się, że nie znasz mnie na wylot. Wiesz tyle, ile usłyszałaś od naszych wspólnych znajomych, ile przeczytałaś w prasie albo na tym blogu. Wiesz, że Franek jest chory, słyszałaś nawet, że ciężko. Coś kojarzysz, że ma respirator, że chyba jest rehabilitowany, ale że normalnie się uczy, że jest uśmiechnięty, ma komputer, wyjeżdża na wakacje, spełnia swoje marzenia, zna kilka osób z pierwszych stron gazet. I myślisz Konstancjo, że tym sposobem wiesz o nas wszystko. A skoro wiesz już wszystko, to śmiało możesz formułować mądre tezy i głosić je na prawo i lewo. Kilka tygodni temu luźno, w rozmowie o wszystkim i o niczym rzuciłaś, że my to mamy dobrze, że tak wszyscy na tego Franka się zrzucają, zbierają, że musimy mieć naprawdę dużo pieniędzy i że jest nam łatwo, bo Franek jest sławny. To ja Ci coś może droga Konstancjo wyjaśnię…
Środki na rehabilitację i sprzęty dla Franka zbieramy wyłącznie na jego subkoncie w Fundacji Dzieciom „Zdążyć z pomocą”. Co roku zbieramy jeden procent podatku, z którego opłacamy wyłącznie rzeczy związane z chorobą Franka. Powiem Ci jak to działa kochana. Żeby tak wszyscy zbierali się i zrzucali na tego Franka kosztuje nieco więcej pracy i wysiłku, niż myślisz. Musimy zorganizować ulotki, rozesłać je, zadbać o to, by wszyscy darczyńcy pamiętali, żeby w odpowiedniej rubryce wpisać dane Franka. Musimy się bezustannie przypominać. Ale to nie wszystko kochana. To dopiero początek.
Otóż moja miła, żeby było nam tak łatwo, jak mówisz musieliśmy się trochę sprzedać. Jak? Czytasz tego bloga. Jesteś więc na bieżąco, bo opowiadam co się u nas dzieje. Opowiadam o dobrych rzeczach, bo je doceniamy i jest ich więcej. Ale piszę też o złych – o tym co choroba przyniosła mojemu synowi, a trochę tego jest. Franek nie chodzi, nie siada i nie siedzi samodzielnie, nie oddycha (!!!), jest dokarmiany przez rurkę na stałe zamontowaną w brzuchu, ma tak krzywy kręgosłup, że wieczorami nie ma sił utrzymać już głowy. To jest tylko część, o której mam odwagę napisać. Odwagę, bo ją trzeba mieć, żeby publicznie nie odrzeć z godności mojego ciężko chorego syna. No, ale przecież mamy łatwo prawda? Nawet nie zdajesz sobie sprawy, o ilu trudnych rzeczach ze względu na dobro Franka tu nie wspominam!
Wiesz, co poza peanami na temat mojej wspaniałości zdarzyło mi się przeczytać? Ktoś mi kiedyś publicznie w komentarzu na tym blogu życzył, by mój „bachor zdechł jak najszybciej”. Ktoś inny oczywiście anonimowo napisał, że gdybym dbała o siebie w ciąży, to Franek byłby zdrowy. Tak, jakbym przez wiele lat nie walczyła z ogromnym poczuciem winy z tego powodu. Fajnie?
Wiesz, mój syn nigdy nie będzie samodzielny i zawsze będzie miał pod górkę – najpierw ze szkołą, potem z pracą, z życiem po prostu. Jeśli szczęśliwie uda mu się dożyć dorosłości, to naprawdę nie jestem w stanie przewidzieć w jakim stanie. Jeśli uda mu się przeżyć mnie i mojego męża, to nie wiem, kto się nim zajmie.
Konstancjo – ja Ci oddam wszystkie pieniądze, jakie do tej pory zebraliśmy na rzecz Franka na jego subkoncie, oddam Ci wszystkie pieniądze jakie mam. Pod jednym malutkim warunkiem – wskaż kto z Twoich najbliższych przejmie chorobę mojego syna, weź nasze życie. Umowa?
Za poważaniem,
Anka, której łatwo wszystko przychodzi.
A teraz na poważnie.
Człowieku, który to powiedziałeś. Jeśli nie chcesz pomagać mojemu synowi czy innym chorym dzieciom, to NIE POMAGAJ. Nie wyrzucaj nam, że „wszyscy się na nas składają”, że chyba już czas przestać nam pomagać. Nie obgaduj za plecami, że mamy łatwo. Weź nasze łatwo i choroby naszych dzieci. Amen.
Ehh ludzie to jednak wuje są! Trzymajcie się ciepło i dalej walczcie a my będziemy pomagać!
Jak można w ogóle coś takiego napisać? Jak można drugiej kobiecie, Matce która codziennie musi walczyć o każdy oddech swojego dziecka zarzucać takie rzeczy? Tęsknię za czasami kiedy wysoka kultura osobista, empatia, szacunek do drugiego człowieka, chęć bezinteresownej pomocy były uznawane za punkt honoru, a nie to kto komu mocniej pociśnie w komentarzach… Pani Aniu nie poddawajcie się pomimo takich złośliwców… Pozdrawiam serdecznie.
Matko Anko!
Przepraszam za Konstancję , choć jej nie znam.
Aniu nie myśl o niej, proszę.
Trzymajcie się cieplutko.
Pozdrawiam z Krakowa
Brak słów…
Matko Anko!
Takiej podlosci jak w przypadku Konstancji nic nie tlumaczy.
Ale tez wiesz, ze jest tu cala masa ludzi u ltorych masz pelne zrozumienie i wsparcie😉
Ja moge tylko przypuszczac ile wysilku, trosk i pieniedzy kosztuje Was opieka nad Frankiem.,czytajac od kilku lat Twojego bloga.
Pelen szacunek. I cieple pozdrowienia ze Slaska.
Zawsze znajdzie się ktoś kto rzuci kamieniem… Eh…..życie….. Trzymajcie się ciepło i zdrowo a te komentarzy starajcie się omijać, bo to poprostu głupi malutcy chorzy ludzie są i na szczęście nie ma ich dużo…. Taką mam przynajmniej nadzieję. Pozdrawiam Was serdecznie.
Czytaczka Marzena 🙂
Bardzo to przykre, że ludzie tak myślą. Bardzo mi przykro, że nie dość, że musicie się borykać z tą paskudna choroba własnego dziecka to jeszcze tacy podli ludzie podcinaja Wam skrzydła. Mocno Wam kibicuje i życzę wszystkiego dobrego. Jesteście The Best!!!
Oby więcej taka Konstancja Wam si e nie przytrafiła
Pozdrawiam
Konstancje były, są i zawsze będą. Taka niestety jest prawda. Cholernie smutna prawda o życiu, że ludzie tak często potrafią tak szybko ocenić drugiego człowieka,a już policzyć mu co to co w jego kieszeni to już w ogóle w MIG!
Was – rodziców, dziadków i wszystkich pomagaczy Franka uwielbiam i podziwiam!! A Ty Konstancja po prostu lepiej milcz
Mamo Anko!
Jesteście wspaniali. I dobrze wiemy, że wszystkie Wasze działania wspierają nie tylko Franka, ale wszystkie walczące dzieci. Nie wszystkie mamy mają lekkie pióro i magiczną moc dobierania słów. To, co robicie, Wasza odwaga i siła pomagają wielu osobom. Dziękuję Wam za to i przesyłam moc pozdrowień 🙂
Brak słów…
Pozdrawiam serdecznie całą rodzinkę
Mamo Frania brak słów poprostu i wstyd mi za Konstancję 😭Trzymajcie się ciepło ❤️
Mamo Franka : szkoda , je nie ma takiego przycisku ktory by wylaczyl z mozgu wszystkie zle i negatywne zlosliwosci ludzi, aby mozg je kasowal bys mogla funkcjonowac bez tego gorzkiego doswiadczenia ZLA. Zycze Frankowi i wam co najlepsze. Irena
Wstyd mi za tych ludzi, którzy wypisują takie rzeczy. Przepraszam Cię za nich. Trzymaj się. Jestem całym sercem z wami.
Nie wiem co to znaczy walczyć każdego dnia o oddech własnego dziecka. Wiem jednak jak ludzie potrafią być podli i oceniać nas przez pryzmat pieniędzy i nienawiści.
A każdej Konstancji życzę tych wszystkich pieniędzy które mają dzieci chore , w rodzinach zastępczych – tych które choć tak małe czasami przeżyły więcej niż nie jeden dorosły.
Jesteście bohaterami każdego dnia !!!!
Matko Anko,
takich ludzi należy olać, wiem że to ciężkie, wiem ,że to boli. Ja sobie wtedy powtarzam,że denerwować się to mścić się na samym sobie za głupotę innych.
My jesteśmy z Wami całym sercem i będziemy pomagać jak tylko umiemy a resztę olać i ew.życzyć w myślach tygodniowej sraczki 🙂 – mnie to pomaga
Ściskam.
Nie wierzę po prostu nie wierzę……..
Mamo Aniu anioły istnieją i zawsze pomogą nawet w najgorszej sytuacji,
a Konstancja nigdy nie może być pewna czy jej życie kiedyś nie zakręci o 180 stopni i nie będzie potrzebowała jeśli nie pomocy innych o chociaż dobrego słowa.
Niech Dzieciątko Jezus da wam spokój, radość i samych dobrych ludzi wokół.
Wesołych Świąt Mamo Aniu, Tato Szymonie, Franiu i Leosiu życzy ciocia z podlasia
Jesteśmy z Wami całym sercem! I pamiętaj nas jest więcej! Dla Was❤️
Matko Anki, olewaj wszystkie Konstancje! To przykre, ale zawsze taka się znajdzie. Świetnie dajecie radę! Jesteście cudowna rodzina. Wiem, że nie jest łatwo, a mimo wszystko pokonujecie kolejne przeciwności i wychowujecie 2 świetnych chłopaków.
Wierz mi naprawdę wiele osób jest pod wrażeniem waszej siły i determinacji!
Ściskam Was i buziaki ❤
Aniu, Konstancją się nie przejmuj. Trzeba jej współczuć bo to biedny intelektualnie czlowiek skoro nie pojmuje jak bardzo Franio jest chory i z jakimi wyzwaniami Wasza rodzina musi sobie radzić. Moje dzieci mają pewne problemy zdrowotne (drobne, jeśli porówać je do tego z czym zmaga się Franek) i oddałabym wszystkie oszczędności oraz dom gdyby to im dało zdrowie.
Matko Anko, Konstancja nie zasługuje na to, żeby poświęcać jej choćby jedną myśl a tym bardziej na to, żeby jej cokolwiek tłumaczyć. Róbcie swoje.Ty, Twój Mąż i Leoś jesteście wspaniali a Francyś to prawdziwy bohater. Cudownych Świąt i wiele dobrego w nadchodzącym roku, bo ludzi dobrej woli jest jednak więcej…
Na pohybel Konstancji!
Nas, pomagających Franiowi, jest więcej i moc jest z nami.
Takie Konstancje to głęboko sfrustrowani i nieszczęśliwi ludzie… by lepiej się poczuć muszą wylać z siebie toksyczną truciznę. Czują się lepiej, gdy uda im się dokuczyć słowem lub czynem komuś… Ich egzystencja polega na tym by cieszyć się, że ich własny jad wylany na kogoś zatruwa też tego kogoś. Biedni i nie szczęśliwi ludzie, by choć na chwilkę dobrze się poczuć, być ważnym choć przez sekundę.. dowartosciować się… Cieszą się, że ten jad wydobyty z ich wnętrza choć trochę kogoś podruł.
Najlepsze co zrobisz to całkowita ignorancja takowych Konstancji, wiem to trudne.. Ale nie warto takich ludzi zauważać i im się tłumaczyć, wątpię czy ich zatruty i prymitywny mały umysł pojmie choć odrobinę tego co napisałaś. A napisałaś bardzo odważnie, i ta końcówka o zabraniu choroby to super. Trzymaj się mocno. Dawno czytam Twój blog, pomaga mi w bardzo wielu trudnych zakrętach życiowych. Chociaż moje zakręty nie są nawet w przybliżeniu tak trudne jak twoje. Mocno całuję całą wspaniałą, dzielną Rodzinę!!!!
Ehhh…mamy taką jedną ? Konstancję,szkoda ,ze nie ma facebooka .Zyczę zdrówka. Trzymajcie się <3