Frankowa mama blondynką jednak jest. I to taką, że sama po sobie się tego nie spodziewała! Jednak wychodząc z założenia, że lepiej późno niż wcale i posypując głowę popiołem piszę, co następuje:
Jednym ze sprawców zamieszania wokół WIELKIEJ AKCJI DLA FRANKA, Pomagaczem, który odbiera sto milionów maili ode mnie i organizuje, załatwia, obdzwania i ma wiele cierpliwości dla mamowych nastrojów jest Wiceprezydent Kalisza Pan Darek Grodziński. To On trzyma kciuki i na spółkę z Kasią z Beki stał się Pomagaczem na 102. Baaaaardzo dziękujemy:-)
W ogóle post będzie dzisiaj bardzo „pomagaczowy”. Bowiem do naszej tablicy z Pomagaczami dołącza także Bruno i spółka. Bruno to uroczy i przeszalony rówieśnik Franklina. Jego wspaniali Rodzice po pierwsze primo: zorganizowali dla OIOMu z Łodzi ŻARÓWKI! Tak jest. Frankowa strona ma moc. Mama Bruna przeczytała posta o żarówkach, a że serce ma wielkie jak Wielki Kanion i możliwość organizacji, zmobilizowała chłopa swego i tym samym jak tylko pewna wielka korporacja uzupełni dokumenty żarówki na OIOM powędrują. Tym samym wszystkie maluchy będą mogły spokojnie zasypiać przy światłach lampek nocnych, a nie męczyć swe dzielne oczęta przy lampach jarzeniowych. Ciocie z Łodzi przesyłają dla Rodziny Bruna miliony buziaków, a Franek robi wielkie EEEEEEEE 🙂 Ponadto Ci sami Brunonowi codziennie piszą i pytają „co potrzeba”, zapraszają Dziedzica na lody i piszą maile pełne radości, uśmiechu i miłości- a takie lubimy najbardziej. Już się nie mogę doczekać naszego spotkania! Podsumowując: Bruno! Twoi starzy są super! 🙂 Dziękujemy!
Ponadto do Frankowych wirtualnych cioć dołączyła także mama małego Fifi, który urodził się tego samego dnia, co Franklin. Chłopaki są zatem astralnymi braćmi (?) o ile ktoś w to wierzy, a mama Fifi jest najnowszą Pomagaczową Ciocią. 😛 Buziakujemy!
A teraz o naszym Dziedzicu:
Chłopaki mieli dziś dzień pełen wrażeń. Franka odwiedziła dziś Prababcia Pola i Ciocia Kinga. Młodzieniec przywitał swoich gości buziakami, a z relacji Frankowego taty wiem, że do Babci nasz syn nawet zagadał. W tym samym czasie odbyła się rehabilitacja i przyjazd pana fachowca do kuchni. A wszystko w tle trzech burz, które przeszły dziś nad Kaliszem i wielkiej duchoty. Jednak ponieważ Dziedzic niezwykle dzielnym chłopakiem jest, wszystko zniósł bardzo dzielnie i dopiero późnym popołudniem pokazał tacie, jak bardzo jest już zmęczony. Po powrocie z pracy na górze w łóżku zastałam śpiącego malca, a na dole na kanapie tatę, który biedny był tak zmęczony, że ledwo zipał. Tak sobie dziś moi chłopcy dali w kość. Wieczorem odbyła się tradycyjna kąpiel połączona z konsumpcją kaszki i Franklin odsypia. A tata? Tata jest bohaterem w naszym domu, o czym później.
O potówkach troszkę:
mąka ziemniaczana odpada- Frankowi robią się pod tasiemką kluski. A ponieważ Dziedzic za kluskami nie przepada, z mąki zrezygnować było trzeba.
maści z cynkiem dają podobny efekt, w związku z czym także z nich zrezygnowaliśmy.
póki co uskuteczniamy metodę zmieniania tasiemek trzy razy dziennie, wietrzenia potówkowych miejsc i czekamy na chłodniejsze dni.
Dziś zauważyłam, że Młodzieńca opotówkowało także na szlachetnym zakończeniu pleców, ale tam w pampersie smarujemy nivea na odparzenia i mam nadzieję, że pokonamy wstręciuchy!
Z wieści muzycznych:
zupełnie przez nieuwagę na stronie naszego najulubieńszego Radia Centrum znalazłam dziś kolejny artykuł reklamujący Franka, o tutaj——-> KLIK Mój mały Celebryta….
wieść muzyczna druga: kiedy mama śpiewa „Lucy in the sky with diamods” Frankowa mina mówi: proszę, nie! Dlatego mama śpiewa cichutko 🙂
I o tacie-bohaterze w naszym domu:
Prześwietleni przez kilka systemów ratalnych w kraju, zinwigilowani przez pewien bank (którego nie polecamy, bo się nie zgodzili) mamy zupełnie nową kuchnię. To znaczy prawie mamy, bo Frankowy tata cały czas coś tam skręca, montuje, ustawia i przenosi. W domu jest tak okrutny bałagan, że szok, ale tata obiecał, że do niedzieli da radę. (Tylko której 😉 ) Aha. Niewtajemniczonych wtajemniczam: do tej pory w naszej kuchni stał zlew, lodówka, stół i dwie szafki z tatowego kawalerskiego pokoju i turystyczna kuchenka gazowa. A teraz będzie na prawdziwo 🙂 I już za 24 raty to spłacimy :-)!
Tym samym, odpowiem jeszcze na Frankowe maile i idę wspomóc tatę w walce z techniką montażu zlewu.
Buziakujemy!
Gratuluję kuchni! 🙂
A w sobotę będzie: komisja 😀
Franuś z potówkami walcz, nie daj im się, ale też Mama niech się nie dziwi, ta pogoda mnie dobija..