Jest dobrze. Chrypki jakby nie ma, kichania nie słychać. Stan przedzawałowy to u nas normalka, ale myślę, że zawał mogę sobie darować. Chłopaki z lodówką wyposażoną po brzegi, obiadem na wypadek wojny i z umytymi podłogami zostają sami w domu. Na tę okoliczność oczywiście zaopatrzyli się w popcorn, soki i inne specjały, za które każdy szanujący się dietetyk pokroiłby nas na kawałki. Obiecali nie szaleć, po imprezach sprzątać i grzecznie czekać za mamusią. Rządzą w domu i na blogu. Do soboty.
Żeby jednak nie było zbyt wesoło, sen z powiek spędza nam jedno zdanie z wczorajszej wizyty u Pani Specjalistki: „Franek jest jakby nieswój, jakby nieco osłabł.” Pani Specjalistka jest osobą, która nie rzuca słów ot tak, na wiatr. Sprawdzi, upewni się, przemyśli i dopiero komentuje. Franciszek na wczorajszej wizycie w ogóle nie chciał współpracować. Nie dość, że nie odezwał się ani słowem, to na dodatek to, co mówił sprawiało mu duży wysiłek. Zdarzało mu się oczywiście wcześniej kaprysić w czasie wizyt, ale zawsze było to kaprysy gwiazdy. Wczoraj najzwyczajniej w świecie praca z logopedą go zmęczyła.
Czy jest to efekt „zmęczenia materiału” i przeforsowania Dziedzica?
Czy dzień może nie sprzyjał?
Czy może idzie coś niedobrego?
Ostatnio jakby więcej się poci. Jeść nie chce tradycyjnie. Pije sporo. Problem z qpą bywa, ale bez szaleństw. Mimo tego „jakby nieco osłabł”… Zapytamy Cioć Rehabiltantek czy „czuć” to po mięśniach, czy w czasie ćwiczeń jest słabiej.
Nie wpadamy w panikę. Jeszcze.
Mój Jaś jest rehabilitowany od 5 miesiąca życia, z przerwami, ale w zasadzie stale. Ostatnio dość intensywnie. 3 x bobaty, SI, basen, hipoterapia. Widzimy po nim zmęczenie materiału. Jest przetrenowany i robimy 1 – 1,5 tygodnia przerwy. Żeby mógł po prostu pobyć, pobawić się, odpocząć. I chociaż on bardzo lubi ćwiczenia to chyba najbardziej męczą go pośpiech, pakowanie, ubieranie i to ciągłe nasze „szybko, szybko, żeby zdążyć”.
Pamiętam jedna rehabilitantka powiedziała mi „Nie ma zmęczonych dzieci, są tylko leniwe”. I dlatego nie została naszą rehabilitantką. Bo każdy, szczególnie małe dziecko, ma prawo do odpoczynku. Może i u was nadszedł ten czas kiedy trzeba trochę poluzować, żeby potem wrócić na te same tory?
Trzymam kciuki. Mama wyjeżdża, a chłopaki sobie teraz poodpoczywają! 😉
To TYLKO jesienne osłabienie… nie ma innej opcji!
Trzymajcie się cieplutko! 🙂
Noooo, ja też mam nadzieję, że to kwestia przelomu jesiennego.
Buziaki:*
Chlopcy sami do soboty.Byleby znow czegos nie zbroili! 😀
Caluski z Niemiec 🙂
To co napisała daria.cb jest faktem. Poniżej podobny przykład z blogu mamy mojej chrześnicy:
http://zoszkaradoszka.blogspot.com/2012/10/entliczek-pentliczek.html
Trzymaj siuę Franczesko!
Spokojnie!! aura nam sie zmienila dosc ostro ze słonca i 19 stopni na mgle i 9 stopni…i chyba nikomu z nas nic sie nie chce….mlody pewnie jeszcze czuje ze mama wyjezdza wiec badzmy dobrej mysli ze to nie potworzasty tylko zwyczajne „nie chce mi sie”.. trzymam kciuki :*
Panowie , polecam jakiś dobry meczyk, popcorn i coś do picia.
Mam nadzieję, że to tylko taki gorszy dzionek był dla Małego i że będzie ok 🙂 Dzielne Chłopaki bawcie się dobrze i tęsknijcie za Mamą mooooocno!! 🙂
Ja też tak myślę- znaczy, że duuużo pracy i zmęczenie dopada. Wyobraźmy sobie, że to my co dzień ćwiczymy po dwie godziny dziennie i to nie dla przyjemności ale z konieczności. Pewnie też by nas odpadło zniechęcenie i humory (nie gwiazdowe bynajmniej). Franiuś pewnie musi odetchnąć i porozkoszować się wolnością i dzieciństwem:) Pozdrawiam Go ciepło:) Tatę i Mamę również.
Ja jestem typem, który ciągle w głowie gdzieś z tyłu ma zamartwianie się-Wy pewnie macie też-bardziej uzasadnione…no i czasem właśnie wystarczy jakieś słowo i to bardziej na wierzch wyłazi i powoduje szybsze bicie serca. A zazwyczaj jest to niczym nieuzasadnione-i na pewno tak jest w tym przypadku!
Chlopaki odpoczna. Slonce zaswieci. Sily powroca.
…jeszcze tu jestem.podczytuję. myślę.kocham niezmiennie…