Kaszka- nie. Rosół-nie. Kanapka- nie, budyń- nie, kisiel-nie, ryba-nie, monte-nie, danonek- nie, marchewka-nie, owoce-nie.
Franklin prowadzi skuteczny strajk głodowy. O ile śniadanie przynajmniej do połowy zjada bez krzyku, to od połowy wygląda to tak, jakbym z premedytacją znęcała się nad własnym dziecięciem. Jest wtedy płacz, zgrzytanie zębów, udawany kaszel, łzy jak grochy i wszystko, czego tylko od zrozpaczonego Dziedzica można oczekiwać. W ciągu dnia z dokarmianiem walczy tata. Metoda „po dobroci” przestaje być skuteczna po 5 minutach, metoda „na reklamy” po dziesięciu, „na wierszyki” przechodzi tylko z mamą, na „szantaż- jedz, bo powiem mamie/cioci/babci” nie robi na zainteresowanym wrażenia. Od kilku dni znów staramy się przekonać nasze dziecko, żeby jadło. Cokolwiek. A Franciszek jak na złość przestał lubić nawet słodycze. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie rusza się tyle, ile jego rówieśnicy i w związku z tym nie ma takiego zapotrzebowania kalorycznego, ale jeść mimo wszystko musi, bo inaczej za kilka miesięcy będziemy mieli w domu Pana Niteczkę- zupełnie przeźroczystego syneczka. Dla przykładu dzisiejsze menu Franklina:
śniadanie, godz:7:50: 150 ml kaszki zbożowej okraszonej masłem (kalorie, kalorie, kalorie)
II śniadanie albo wczesny obiad 11.30: 125 ml zblendowanych owoców- kiwi, jabłko i gruszka + biszkopt (kalorie?)
obiad od godz.14.00 do 16:00 na raty i z płaczem: w sumie ok.100 ml rosołu z mięsem
podwieczorek godz.18.00: 100 gr jogurtu (a płacz był przy tym taki, że aż mi wstyd)
kolacja godz.20.15: 150 ml kaszki
Tyle przez cały dzień zjadł piętnastomiesięczny Dziedzic. W tak zwanym międzyczasie nie wypił prawie nic. Na szczęście dopija w nocy, ale też niewiele (ok.250-300ml). Za nic w świecie nie wiem, co mu dać zamiast rannej lub wieczornej kaszki, bo póki co tylko ją zjada bez większych awantur. Próbowałam jajko- nie chce, płatki z mlekiem- nie. Generalnie, kiedy spryciarz wyczuje najmniejszy kawałek krztusi się, dusi i wzywa pomocy. A najśmieszniejsze jest to, że spaghetti zjada BEZ mielenia. Można? Można. Ale nie mogę go ciągle karmić spaghetti… Chociaż 😉
A moze jajeczniczka na maselku? Nie trzeba blendowac a i syta i smaczna 🙂
A jak patzre na ten jadlospis to wcale nie jest tak malo, nasza Ola wcina niewiele wiecej a ma 18 miesiecy i biega calymi dniami.
Buziaki 🙂
…dawać spaghetti. cały czas :)…
Ja też tyle jem hheheheheeh 😀
Wujku Foto! Ty mi Dziedzica nie podpuszczaj! 🙂 Z resztą Ciebie też niedługo wiatr porwie! Proszę jeść i koniec. 😀
oj można 🙂 dawaj to co chce jeść. Witaminy i minerały zawsze można przemycić w takiej czy innej formie.
PS. jak się martwicie o kalorie to do zupy można jeszcze żółtko albo oliwę z oliwek dorzucić.
A może Franuś nie chce jeść bo chce mieć taką figurkę jak mam i tata? (to w ramach rozweselenia i pocieszenia).
Ja kilka dni temu czekałam po porannym mleku (w ogromnej ilości 100 ml) kiedy mój Bartolini (3 l) zawoła, że jest głodny, nie doczekałam się przed południem latałam za nim z parówką żeby coś zjadł. Myślę ,że po południu zawołałby coś słodkiego.
Ciężko znaleźć sposób na niejadka 🙁
Ale życzę wytrwałości 😉
Oj coś na ten temat wiem i wiem co czujesz Aniu jak syn odmawia kolejnego posiłku. Każda mama chce aby dziecię pięknie jadło, choćby mało ale te 5 posiłków dziennie. A u nas? Barti ma prawie 2,5 roku i uwierz często po śniadaniu nie je nic prócz Lubisia przed południową drzemką, później obiad albo i nie – jeden dzień zje na drugi już niekoniecznie. Podwieczorek tak, ale już kolacja – jak wytłumaczyć zbuntowanemu dwulatkowi, że kolacja to ważna rzecz dla dzieci, bo lepiej rosną w nocy i w ogóle. Także wiem co to znaczy mieć pod dachem Niejadka. Ale pocieszę Cię, żadne dziecko nie zrobi sobie krzywdy – w końcu zawoła, że jest głodne. Jeśli wyniki są dobre, waga także to nie ma się czym przejmować. Twój opis wskazuje na to, że z Frankiem nie jest tak źle. Zajada czasami więcej niż nasz synuś!
…. ta jajeczniczka to niegłupi pomysł – u nas w menu Bartiego zagościła z uśmiechem na „pyszczu”.
Buziaki :*
Nalesniczka z musem owocowym, omlecik- i do tego może kakałko na mleczku- możesz też powiedziec mu, że sie na niego obrazisz ale to u mnie nie działa może u was pójdzie jak z płatka- ja idę trochę na zasadzie chwalenia lu tzw. spytu mówiąc np. ” pokaż mamuni jak sie je kanapeczki” . Niekoniecznie tak dużemu chłopcu trzeba podawać codziennie coś na mleku- nasz 18-to miesiecznik lubi np. zjeść na kolację placki ziemniaczane- skaza białkowa nie pozwala na duże ilości smietany- ale dajemy rade np. z cukrem. Proponuję np: mały gulasz z makarnonem – jako spagetti, możesz mu spróbowac dac np. pierożka , kopytka itp. nie wiem na ile Franio ma siłe zgryzu- ale domniemam ze wielką to może racuchy- nie robić na drożdżach ale na mleku modyfikowanym i dodać jabłko- albo do środka albo jako mus na wierzch. Makaronik z truskawkami moga byc nitki skoro tak lubi – ew. jeśłi lubi ostre i z pomidorami- płaty lasagne ugotowane na miękko – wiem ze to grzech tak robić- i sosik z pomidorów np. z puszki z odrobiną mięska kurczaczka bazylia oregano i trochę surowej papryki – wręcz rozgotwanej- do tego koperek polać wszystko sosikiem i mniam!
Metoda prób i błedów- może teraz stwierdził, że jest za ciężki- bo np. mniej ” mnie ” noszą 🙂 chociaz nie sądzę.
U nas prym wiedzie ogórkowa- bo kwaśna oraz krokiety z mięsem.
Z głodu nic mu się niestanie- zawoła jak przyjdzie czas i napewno nadrobi straty jedzeniowe w mig.
Głowa do góry dzieci tak jak dorosli- mają czasami ” te dni” kiedy nawet ulubione danie jest wrogiem numer 1.
nie jest tak zle…cos tam zjada…w brzuszku zawsze cos ma:) nie histeryzowac mamo!!!!!!!
Ja bym dawała spaghetti jak chce to czemu nie chociaż by codziennie najwyżej się przeżuci na coś innego .A czemu chcesz zastąpić kaszkę czymś innym?Jak lubi niech wcina.Może przystopujcie parę dni z karmieniem takim wmuszanym żeby nie miał odczucia że to za karę .Moja córka na śniadanie je tylko i wyłącznie płatki z mlekiem i jeśli braknie to po prostu nie je śniadania .Może je jeść w ogóle na też na obiad i kolację gdyby jej pozwolić.Nie jest co prawda niejadkiem jest tylko monotematyczna w wyborze dań .No właśnie a mleko z płatkami próbowałaś np kuleczki czarno -białe?
Wszystkie, ale to absolutnie wszystkie rady zamierzam wprowadzać w życie 🙂 Jeszcze nie wiem jak, ale zamierzam 🙂
Zaczęliśmy od „nie zmuszania, jak zgłodnieje, sam zje” i zjadł- spaghetti :D. Na śniadanie padła jajecznica z jednego jajka okraszona płaczem po czwartej łyżeczce (z widelca nie chciał), a jak tylko odmrożą się truskawki, zrobimy makaron z truskawkami. Niestety kobitki, ale Franklin jak tylko poczuje najmniejszy kawałek w buzi- potrafi trzymać otwartą paszczę nawet godzinę. 🙁 Bo popić absolutnie nie chce. Płatki z mlekiem odpadają, bo przyklejają się do podniebienia, a Dziedzic nie potrafi odkleić. Pierogów nie lubi. Ogórkową, a i owszem 🙂 i kapuśniak- dziś będzie kapuśniak:)