Uff, jak gorąco (!), czyli szpitalne przygody Franka cz. II.

Jak wieść gminna niesie i Gość szpitalny donosi, Franciszek aktualnie przebywa na oddziale dziecięcym (nie OIOMie) kaliskiego szpitala, zwanego „Okrąglakiem”.

Trafiliśmy tam w sobotę około południa, a wszystko zaczęło się tak naprawdę w piątek wieczorem, kiedy termometr wskazał stan podgorączkowy. W sobotę było już niestety kiepsko, bo temperatura Dziedzica wzrosła do 38,4 st., a sam zainteresowany stał się niepokojąco wyciszony, co na pulsoksymetrze objawiało się saturacją w granicach 90% i tętnem nawet do 170. W te pędy pogoniliśmy do szpitala. Na izbie przyjęć Franek miał już 39,2 st gorączki i wbrew wszystkiemu zdrowe płuca, uszy, gardło. Doktor Pe. zaprosił nas zatem na oddział, zalecił nawadnianie suchego Franciszka* i przeciwgorączkowy czopek. Kiedy kroplówka i czopek zaczęły działać, Dziedzic wrócił do formy i już miał dostać szlaban z straszenie rodziców, kiedy temperatura ponownie zaatakowała. Sobotni wieczór spędziliśmy zatem na chłodzeniu naszego rozgorączkowanego dziecięcia i wymyślaniu przyczyny jego stanu. Co gorsza, przy takiej gorączce Franek zupełnie pokłócił się z respiratorem, a do tego dołączyły spadki saturacji i wzrost tętna. W związku z tym do respi podłączono dodatkowy tlen i noc przebiegła w miarę spokojnie.

Niedzielny poranek przywitaliśmy obserwując gołębie na szpitalnym parapecie i temperaturą książkową 36,6. Już witaliśmy się z gąską i myśleliśmy o powrocie do domu, kiedy koło południa powróciło magiczne 38,4 zwieńczone kolejną kroplówką i czopkiem.

Jest niedziela godzina 21:00.: Franek śpi. Wygląda na to, że już mu lepiej. Gorączka spadła, saturacja i tętno prawie w normie.

Podsumowanie weekendu:

Mimo wysokiej temperatury drogi oddechowe bez zarzutu. Uszy i gardło także zdrowe. Doktor Pe. podejrzewa klasyczną trzydniówkę w wersji Dziedzica. Wskazują na to wyniki badań krwi i wzmożona perystaltyka. Niepokoi nas coś innego, ale póki nie ma konkretnych wyników, nie będziemy wywoływać wilka z lasu. Licho nie śpi, itd.

A Franciszek? Żeby założyć mu venflon, musiały go trzymać dwie pielęgniarki (to a propo obniżonej siły rąk), Doktor Pe. jest regularnie mordowany wzrokiem, a widok Doktora Opiekuna, który przyszedł sprawdzić nastawy w respiratorze był wybuziakowany jak nigdy dotąd. Jak zwykle Franek rozkochuje w sobie wszystkie panie. Cóż jeszcze? Mój ulubiony temat:qpa. Otóż Franciszek strzelił w sumie trzy. Zupełnie samodzielnie, zupełnie bez wypychania i całkowicie męskie. Zastanawiamy się zatem, czy: a/ jest to objaw trzydniówki w wykonaniu Franka, czy b/ jest to wynik skutecznego i stałego nawodnienia Dziedzica, przez co łatwiej jest mu się skupić (nie od dziś przecież wiadomo, że Franklin raczej z tych niepijących jest).

Co do b/ pozostaje zatem pytanie: jak zmusić Francesca do picia? Opcja z venflonem w domu jest raczej nieetyczna.

Widoki na wyjście do domu będziemy pewnie znali rano. Trzymajcie zatem kciuki! Za ciepłe myśli, słowa, smsy i telefony- dziękujemy! :*

* suchy Franciszek objawia się popękanymi malinowymi ustami i zupełnie wysuszonym językiem.

11 myśli w temacie “Uff, jak gorąco (!), czyli szpitalne przygody Franka cz. II.

  1. Coś jest na rzeczy, bo Nowy od czwartku gorączkował bez żadnej przyczyny. Wszystko czyste i tylko do 39 stopni rosła mu temperatura właśnie w okolicach południa i pózniej. Wczoraj poszły 4 luźne kupy, a dziś już nic się nie działo. Może jakiś wirus paskudny?
    Trzymam kciuki za jak najszybsze wyjście, zanim przyczepi się jakieś szpitalne paskudztwo!

  2. No to Franek nieźle wszystkich straszy…Jedno jest pewne, jutro będzie nowy dzień i wszystko się zmieni na lepsze 😀 Buziaki :*

  3. Jesli to „trzydniowka” to poprostu kazdy musi ja przejsc, a ze franca atakuje z nienacka i gwaltownie to strachu napedzic potrafi…

    My juz to mamy za soba i pamietam ten morderczy wzrok Olki na widok termometra 🙂

    Sciskamy mocno Kochani 🙂

  4. Antek miał takie „sensacje” z okazji kolejnych zębów.
    Zdrowia zyczymy i powortu do domu.
    Buziaki!
    P.S. Kurczę, tabliczke mnożenia musze sobie przypomnieć!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *