O żalu

Spotkana ostatnio kuzynka babci ze strony wujka, która w ramach szeroko rozumianego współczucia i tak zwanej rozmowy o niczym, zapytała mnie, czy żałuję, że spotkałam mojego męża. Bo w sumie, gdyby nie on i nie TE geny, no to wiadomo- haj lajf i inne cudowności, bo już na pewno nie respirator. I wiecie co, tak sobie w sumie myślę, że  żałuję!

Szczególnie żałuję wtedy, kiedy szósty raz mówię Mężu memu, że jego koszulki powinny być w jego szafie, a nie na schodach, krześle w kuchni albo pudle z czapkami. I myślę sobie wtedy, jak ja żałuję, bo ten Paweł, do którego robiłam maślane oczy pół podstawówki i o którym fejsbuk mi mówi, że on teraz mąż  (aha!) i ojciec (uuuu), to ten Paweł NA PEWNO koszulki w kostkę składa i zanosi do szafy zawsze! O! Albo Krzysztof, który mi serce złamał w liceum, to on na pewno śmieci bez gadania wynosi i nie marudzi, że na co mu to było. Jeśli w ogóle jakieś życie beze mnie sobie ów ułożył, bo przecież wiadomo, że jak nie ja, to kto? Hehe. No, ale my tu śmieszki heheszki i inne podśmiewajki, a ja tu o żalu wpis poważny tworzę, żeby ciekawość kuzyne męża że strony brata zaspokoić.  Żałuję. Absolutnie żałuję, że  jest mój ci on. Na przykład wczoraj też żałowałam, kiedy zjadł po kryjomu chipsy solone, które ja miałam zjeść po kryjomu, jak on pójdzie spać.  Wiadomo, że  na pewno nie poszłyby tam, gdzie chipsy mają iść zwykle i w moim wieku to tego rodzaju przekąsek zdecydowanie powinnam unikać, bowiem za chwilę usłyszę pytanie „który to miesiąc?” i nie, wcale wtedy nie będę w ciąży. No, ale jak on mógł! Żałowałam wtedy. Bo na pewno inni mężowie nie wyjadają smakąsek po kryjomu. Żałuję też wtedy, kiedy mi w nocy kołdrę zabiera albo co gorzej opatuli tak, że oddychać nie mogę. Jakby nie mógł zrobić pośrednio. O i żałuję też, jak mówię, że  mi w boczki idzie coś ostatnio każde jedzenie, a on mówi, że ładna jestem, a mógłby na siłownię pogonić. A najbardziej to już żałuję wtedy, kiedy wymyślę coś tak absurdalnie głupiego, no nie wiem, że na przykład idę z koleżankami moczyć stopy w przeręblu, bo to działa na figurę, a on mi mówi, że dobrze, że idź, skoro chcesz, a powinien zabronić, bo ja to robię, żeby zbadać granice jego cierpliwości i tolerancji wobec mnie. A jak żałuję, kiedy nie pyta ile kosztowała ta bluzka albo buty, tylko mówi, że ładne i że mogłam dwie pary. No strasznie wtedy żałuję, że go mam.

Czasem zadziwia mnie pomysłowość ludzka. Nigdy wcześniej nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogłabym żałować spotkania mojego męża z powodu choroby naszego dziecka. Wszak to nie JEGO geny, a NASZE geny spowodowały, że  Francio zmagać się musi z potworem. Co gorsza (znaczy dla mnie akurat lepsza), ale w czasach, kiedy wielu mężów kompletnie nie radzi sobie z byciem tatą zdrowych dzieci i mężem typowych żon, mój od początku stanął na wysokości zadania. I wiem, że  to przeczyta, więc dodam jeszcze, że na widok siwych skroni jego dziewczętom oczy się błyszczą i że należy do tych, na którym wzrok zawiesić można. Jednak milion wad ma ukrytych, a Teściowa ma, choć złota reklamacji nie przyjmuje.

 

9 myśli w temacie “O żalu

  1. Męża to masz do pozazdroszczenia. To prawda co napisałaś faceci w tych czasach nie radzą sobie nawet ze zdrowymi dziećmi a Szymon jest niesamowity.
    Żałować to mogą inne dziewczyny że jest już zajęty 🙂
    Buziaki dla Franusia

  2. No to żeby poprawić Ci nastrój to powiem tak, że mój mąż wyjada przekąski dzieciom, w odwrotności do Twojego biadoli że przytaszczyłam kolejną parę butów do domu a on już nie ma pomysłu gdzie jeszcze może dorobić półkę na to i chrapie w nocy, i narzeka że odkąd ze mną mieszka nic nie może znaleźć na swoim miejscu i po 17 latach razem z nim spędzonych żałuję…że wcześniej Go nie poznałam tylko traciłam swój czas na pajaców, którzy dzisiaj nie wiem gdzie są ale mam nadzieje że poznali kogoś kto może o nich tak samo napisać jak ja o moim Arturze.
    Buziaki Wam ślemy.
    Ps. Męża masz mega przystojnego i świetny facet jest …a resztę olej bo czasami brakuje ludziom i wyobraźni i taktu.

  3. Ludzka tępota nie zna granic.
    Genów się nie wybiera – to ruletka od rodziców. A poza tym, żeby bylo naukowo, akurat tata Frania nosicielem nie jest, jak wynika z wyniku. A domniemany mozaicyzm germinalny istnieje, ale ja go przez 15 lat nigdy nie widziałam (fakt, ze trudno go zbadac i raczej sie tego nie robi). Słowem równie dobrze Matka Anka moze mieć pretensje do któregoś ze swoich rodziców a on/ona do swoich rodziców i moze nawet trafi na przodków kuzynki siostry babci ciotecznej. Takie życie. A tak na marginesie to rodzenstwo Matki powinno się zbadać…jeśli chce.

  4. Męża pozazdrościć. Odpowiedzialny, a to w dzisiejszych czasach nie łatwe. Łatwo trafić na palanta. Pewnie, że lepiej mieć dobrego męża i ojca dla zdrowych dzieci, ale życie nie zawsze jest sprawiedliwe. Wam się trafiły takie a nie inne karty. Rosyjska ruletka, tu nie ma nic do żałowania. Gdyby nie Wy nie byłoby Frania, dzielnego chłopca i wcale tu nie myślę o potworzastym. Jeśli nie wyobrażacie sobie życia bez niego, to czego żałować?

  5. Jestem tu pierwszy raz, ale nie ostatni… Miło poczytać o takiej RODZINIE, która żyje dla o s ó b w niej żyjących. Ciotki, babki, czy inni członkowie rodziny niech pilnują swoich spraw.
    Uczę młode pokolenie 32 lata i powtarzam za czeskim aktorem:
    -Gdyby głupota mogła pofrunąć… Pozdrówcie kuzyneczkę.
    Z wyrazami szacunku Asia

  6. Kuzyneczka boska nie ma co , aż słów brak.
    A Wy macie najfajniejszego synka (synków) na świecie. A chłopaki mają najlepszych rodziców jakich można sobie wymarzyć.
    A co do chipsów- no po prostu przesadził, jak mógł 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *