Westchnięcie z kanapy. Następne. Kolejne…
-No co tam synku?
-Kocham mamucia…
serce rośnie jak po zdobyciu góry największej, jak po wynalezieniu leku na cellulit, jak po umyciu okien, jak po dobrym słowie od teściowej
-Naprawdę mnie kochasz?
-Poważnie.
17 sekund później…
-Mamuciuuuuuuuuuuuuuuuuu!
-Tak?
-W komuptedzie samochody i tlakotly ogladać, z mamuciem na kolankach? Kochać mamucia!
I pomyśleć, że to domieszka moich genów, mojego serca, mojej miłości. Wykarmiony na własnej piersi. Tulony, myziany, kochany. Że niby zgodnie z zasadami jakimiś wychowany. Że niby bezinteresowności uczony. Że niby synuś. Negocjator jeden. Przekupnik.
Czy oglądaliśmy w końcu?
No oczywiście, że tak. Kocha mnie przecież.
😉
Każdy Synek kocha swoją Mamcię. Córeczki kochają Tatusiów, a Mamcie kochają Wszystkie dzieci 😀 Co do negocjacji to w końcu musi to robić…..facet to jest prawdziwy ze skóry i kości 😉 😀
Cudo 🙂
No po tak mistrzowsko wykonanych negocjacjach dziwne byloby zeby nie było ogladania 😉
Wie jak podejść mamusie:)
Uśmiałam się:)
„Z mamuciem na kolanach” – najpiękniejsze 🙂
Mamucia, fajnego masz Flanucia:*
Słodki jest 🙂 Serce mi sie roztopiło w sekundzie.
🙂
Niesamowite, jak jest bystry.
Czasem zachodzę w głowę, skąd dzieciaczki wiedza jak nami dorosłymi sterowca? jak nas do czegoś przekonać byśmy coś zrobiły?
Intuicja, baczne obserwowanie 🙂
Podziwiam i bardzo Cie lubię, uczę się miłości od Was…
wiele wiele dobrego
No po prostu mały mistrz!
Taki mały, a już taki sprytny 😉