Idę na wojnę.

Łamanie w kościach, dreszcze, napady zimna, a potem gorąca, ogólna niechęć do wszystkiego. Mamę dopadła starość. Albo w wersji optymistycznej grypa.

Izolujemy zatem Franciszka od mamowej miłości. Franciszek zaś na przekór ma etap: „tak bardzo kocham moją mamusię, a ona nie podchodzi, nie całuje… Czuję się taki samotny.” Pół wieczora przepłakał na kanapie, bo chciał do mamy- poczytać. Cokolwiek. Zgadzał się nawet na książki, których nie lubi. Byle do mamy. Tymczasem Frankowy tata przygotowuje herbatki, soczki malinowe, podaje lekarstwa i pilnuje, żeby się starość (albo w wersji optymistycznej- grypa) nie rozniosła po domu.

Tym samym idę na wojnę. Nie dam się ani starości, ani grypie.

Grunt, żeby uchronić Francesco. Bo nie jest mu potrzebna starość. Ani grypa.

 

 

15 myśli w temacie “Idę na wojnę.

  1. oj grypa dopadła ostatnio i mnie. okropny stan! brr. 8dni leżałam, nie było siły na cokolwiek…….

    mam nadzieję że u Frankowej Mamy będzie miała ona łagodniejszy przebieg 🙂 i of kors Franeczka nie dopadnie! :))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *