Na prośbę swojego Jedynaka postanowiła Matka Anka upichcić leczo. No, może nie jest Matka Magdą G. kulinariów, ale leczo robi całkiem całkiem. Syn ochoczo włączył się w przygotowania. Mył pieczarki, podjadał paprykę, próbował surowej cebuli. „Mamo jakie to będzie pyszne leczo”- zachęcał do gotowania. Obiad zapowiadał się zatem całkiem obiecująco. Dla dodania owemu obiadowi urody, a głównie dlatego, że Dziedzic jest wyjątkowym smakoszem kukurydzy, tam gdzie nie gryzie się ona znacząco ze smakiem potrawy- wrzucamy także kukurydzę. Gdybyście zatem gościli kiedyś u nas w porze obiadowej, niech Was nie zdziwi kukurydza w zupie kalafiorowej, ogórkowej, brokułowej, czy właśnie w leczo. Kiedy ma się w domu Tadka niejadka wszystkie chwyty sztuki kulinarnej są dozwolone. No i ugotowaliśmy leczo… A potem było tak:
Nie wiem, może nie powinnam już gotować?
Ale sie usmialam. Franek idealnie nadaje sie na jurora programow kulinarnych.
Niezły as z Waszego Franka:)
Ubawiłam sie nieźle:)
Franek wymiata 🙂
Oj tam, na pewno zadumał się nad tym, że mundial w Katarze będzie się pokrywał z zimową olimpiadą 😀
Cóś trosecke ubyło ….Franczesko jest słodki
Nie, no Franio debeściak 😀 bu cha cha, jest niezły, ale szantażyk urządził w parze z teatrzykiem 😀 Gotuj dalej matko, gotuj, Któregoś dnia jak zobaczysz pusty talerzyk To będzie radość za te wszystkie do połowy pełne, pozdrawiam.