Do Frankowic zawitał grudzień.
Przyniósł ze sobą: 38,3 gorączki, gluta do pasa, nacieki na oskrzelach, nebulizację, pulneo, jeszcze więcej nebulizacji, ibufen, odsysanie, wentylowanie, nebulizację, pulneo, odsysanie, miliony odsysań, wlewki z soli fizjologicznej, czerwone oczy, spieczone usta, humor ratowany przez Dziadków na zmiany, wolne od przedszkola, odsysanie. Eh.
A wczoraj był tylko katar.
Ślubu za to nie było.