Weźcie głęboki oddech i przypomnijcie sobie, jakie uczucia towarzyszyły Wam, kiedy Wasze dziecko zrobiło coś tak bardzo spektakularnego, że świat oszalał. Na przykład… jak powiedziało najpierw „mama”, zamiast tata 😉 albo, kiedy w usiadło po raz pierwszy samo. O! Albo kiedy… No kiedy wstało.
No to nasze właśnie stanęło.
Nie to, że sam. Że wziął pewnego dnia i stwierdził, że sobie stanie. Znów kierunek, który obrali nasi rehabilitanci okazał się skuteczny. Ba! Dał spektakularny efekt. Otóż moi mili! W czasie ostatniej wizyty na gumeczkach, tam, gdzie Franio bywa komarem. Gdzie jeszcze kilka tygodni temu nie wiedział, co się robi z nogami. Gdzie nie potrafił oderwać głowy od swojego trenera.. Teraz przy pomocy Marka rehabilitanta podniósł pupę i STANĄŁ! Na kilka sekund, może dziesięć. Stał. Samodzielnie, dzielnie, fantastycznie. Dumny i szczęśliwy. A potem to powtórzył raz drugi i trzeci. Fala szczęścia, jaka się przelała przez rodzicielskie serducha jest nie do opowiedzenia. I duma. I radość.
To Monika, Ania, Ewa i Marek. To oni pomogli mu stanąć. Dziękujemy! A on sam ciężką i mozolną pracą, kiedy mówili, że się nie da- stanął. To jest ten moment, kiedy można się wzruszyć.