Super Tata

Od naszej Czytaczki Aldony (dziękujemy!!!) dostaliśmy linka i zachętę do udziału w projekcie „Super Tata”. Pomysłodawczynią jest Mama Poli, która uznała, że wszystkim należy sławić postawy Tatusiów takich, jak między innymi nasz. Mama Poli zbiera fotografie wszystkich Ojców i ma w planach na Dzień Ojca zmontować film, który pokaże, jak wielu Tatów sprostało zadaniu opieki nad niepełnosprawnymi i chorymi dziećmi. Film ten pokaże, że nie są to zgorzkniali, nieszczęśliwi mężczyźni, tylko dzielni, mądrzy i piękni faceci.

Zerknijcie do TEGO katalogu (klik). Nie wiem, jak Wy, ale ja mam gęsią skórkę od pierwszego do ostatniego zdjęcia. Być może niedługo pojawi się też tam zdjęcie Frankowego Super Taty- wszak takim jest. W tajemnicy przed Nim wybraliśmy dwa fotosy i wysłaliśmy.

Będzie to:

DSCF2004Albo to:

DSCF2080

Udawana samotna mama

Szanowny Czytaczu,

kiedy spotkasz na swojej drodze samotną mamę lub samotnego tatę- zdejmij kapelusz, pokłoń się nisko, dłoń uściśnij, uśmiechnij się czule. Medale, honory i zaszczyty dla takich rodziców miej w zanadrzu.

W czasie nieobecności Frankowego Taty:

przepalił się kontakt- sam się przepalił, przecież nie zrobiliśmy tego specjalnie. To, że bawiliśmy się w jasno-ciemno naprawdę nic nie znaczy.

przeżyliśmy inwazję dziwnych robaczków- nie wiem, to chyba przywilej wiosny i wiecznie otwartych okien na poddaszu. Małe takie, czarne, zmusiły nas do prania pościeli i wyimaginowanych strachów mamy.

zagotowaliśmy; znaczy sama się zagotowała woda w piecu c.o. (kto ma, ten wie, czym to może grozić). Na szczęście po konsultacji telefonicznej z Tatą udało się ostudzić zapał naszego pieca, ale tuż po chwilowej saunie mocno wiało chłodem w domu tego wieczoru.

w środku nocy sama-absolutnie sama- spadła ramka w korytarzu, robiąc huku co niemiara i przyprawiając nas o zawał. Dopowiem Wam tylko, że kiedy ta ramka tak spadła, tośmy z Frankiem podskoczyli na łóżku i przez następne pół godziny siedzieliśmy w bezruchu, czekając na tego okrutnego potwora mordercę, który skrada się po domu! No, ale w końcu zachciało nam się pić i starsze z nas musiało zejść po soczek.

a najstraszniejsze z najstraszniejszych jest to, że w sobotę wieczorem zepsuło nam się ambu. A wiecie my bez ambu jak bez ręki. Na szczęście kilka gorączkowych telefonów pozwoliło pożyczyć ambu dla Franciszka i choć było ono dla dorosłych, mogło w newralgicznym momencie uratować nam życie.

No i byłam sobie taką udawaną samotną mamą przez siedem dni i osiem nocy. I chociaż wsparcie telefoniczne taty było ogromne, a Ciocia M. pomagała, jak potrafiła, to nie pamiętam kiedy ostatnio jeden tydzień zlał mi się w jeden długi dzień.

Na szczęście po tych długich siedmiu dniach i ośmiu nocach w niedzielę nad ranem do naszych drzwi zastukał Tata!

I nastało szczęście.

I naprawił ambu.

Obraz 001