Kiedy się nie obladzia, ma ofotkę

Franio ma dwa ulubione słowa:

1. „obladziam sie”, czyli obrażam się:

Używane w stosunku do tego, kto podpał, np. nie pozwalając na komputer (mama), goniąc do jedzenia (mama), goniąc do kąpieli (też mama), wyłączając telewizor (taddam! znowu mama) lub w stosunku do tego, kogo akurat nie ma i nie może się obronić. Np. „obladziam się na tatę” „a co takiego zrobił, skoro go nie ma?” „nie ma go!”- powód zaiste wystarczający. Na szczęście Dziedzic zdaje sobie sprawę z tego, że wyraźnie nadużywa tego sformułowania, więc od razu niemal dodaje: „Obladziam się, jak dziulaw na ciaple” i po sprawie.

2. „ofotka”- ulubione słowo cioć, babć i rodziców- ochotka; zdrobnienie od ochoty, chęci (na coś/kogoś):

Franiowi zdarza się mówić o sobie w drugiej osobie liczby pojedynczej, więc niezwykle często z jego ust pada:

„Mać ofotkę na Elewine komputedzie dzwonić”

„Mać ofotkę na Ewe ćiwczyć”

„Mać ofotkę na Anie śpiewać”

„Mać ofotkę na Michacie siedzieć”

Czy Wy też zauważyliście, że nad wyraz często w jego życiu zmieniają się kobiety, z którymi Dziedzic ma „ofotkę” spędzać czas? Tak, mnie też to niepokoi.Żeby nie było zbyt cukierkowo, zdarza się także:

„Nie mać ofotki na kąpanie”

„Nie mać ofotki na dziupkę”

„Nie mać ofotki na ledzienie”

„Nie mać ofotki na ulodzinki” (Co po 6 godzinach przygotowań przyprawiło mnie niemal o zawał!)

Coraz częściej myślę o tym, żeby to Dziedzic zaczął Wam filmowo opowiadać, co dzieje się u nas ciekawego. Skoro już tyle mówi…