Metamorfoza z niespodzianką po niemiecku

Bycie przystojniakiem zobowiązuje. Jeszcze bardziej jednak zobowiązuje bycie przystojniakiem, kiedy temperatura za oknem sięga około 40 stopni i pot się leje strumieniami. Posklejane włosięta i potówki na głowie nie wyglądają atrakcyjnie, zatem czy chciał, czy nie- Franio został oddelegowany do cięcia. Cięcie odbyło się w profesjonalnym salonie i choć Pani Fryzjerce ręce drżały jak galaretka- wyszło jak zwykle bombowo.

Ogłaszam wszem i wobec. Oto Nianio!

Przed:

Wersja lanserska, ale jednak przed:

I wersja po (poduszkowa, bo gwiazda niezwykle się zmęczyła):

Zaś na smakowity deserek: Franio-poliglota. Było już wyznanie miłosne w wersji anglojęzycznej, więc pora na coś ostrzejszego. Przetrenowane pięknie z Babcią Domową. Powiem Wam tylko, że w zanadrzu Babcia i Franek trenują już prawdziwy długi wierszyk. Po niemiecku. Szaleństwo, co?

Droga Dyniu, to dla Ciebie!

(Od)waga, czyli pracujemy na fałdki

Jedną z naszych największych obaw, jeśli chodzi o Franciszka jest jego waga. Póki Franciszek był malutkim (czyt. króciutkim, niziutkim) Franiem, jakoś można było znieść jego wątłą posturę. Wyniki badań krwi zazwyczaj były w normie, więc uznawaliśmy, że z racji tego, że Dziedzic nie zużywa tyle samo energii, co jego rówieśnicy, nie potrzebuje także tyle jeść. Teraz, kiedy Nianio postanowił rosnąć na długość- wszak tatowe geny zobowiązują- coraz bardziej uwierał nas problem nieznośnej lekkości syneczka. Układanie fantastycznych diet na nic się zdało, ponieważ Dziedzic nie był w stanie zjeść ani ilości zaproponowanej przez Panią Dietetyk, ani tym bardziej nie radził sobie z formą podawanych dań, choć dwoiliśmy się i troiliśmy, by posiłki wyglądały atrakcyjnie. Franek jadł tyle, ile uznawał za stosowne, po czym zaciskał zęby, odwracał głowę i było pojedzone. A wskazówki wagi nie ruszały z miejsca.

Tym samym zaczął narastać problem zbyt ciężkiej głowy Francia w stosunku do tułowia. Jak wiadomo na głowie nie ma zbyt wielu mięśni, rośnie więc ona sama w sobie, a jak na dodatek jest piękna i mądra- rośnie jeszcze szybciej. Tułów Niania zaś wydłużał się i mimo, że na wadze nie tracił, swoje niecałe 8kg musiał rozłożyć na kilka centymetrów ciała więcej. Boimy się, że w pewnym momencie dojdzie do sytuacji, w której tułów nie będzie w stanie utrzymać tej pięknej głowy, pogłębi się skrzywienie kręgosłupa i zaczną się poważne problemy oddechowe.

Szukaliśmy więc innego sposobu na dodatkowe gramy Franciszka.

W którymś z komentarzy pod wpisem, jedna z Czytaczek zasugerowała nam, byśmy do diety Frania wprowadzili Nutridrinki. Przyznam szczerze, że podeszłam do tego pomysłu sceptycznie, długo czytałam stronę im poświęconą, przeglądałam fora. Mimo tego i tak nie do końca byłam przekonana co do celowości ich użycia. Skontaktowałam się zatem z naszą Ciocią Dietetyk, która od dawna przysyła wskazówki i porady dotyczące żywienia Franciszka. Zawsze skuteczne, więc uznałam, że warto zapytać ją o opinię.

Ciocia Dietetyk powiedziała, że można spróbować i owszem. Franio jest już dużym chłopcem, więc łapie się metrykalnie na wskazówki producenta. Ciocia Dietetyk miała jednak kilka próśb i uwag, co do których sumiennie się stosujemy. Mianowicie „nutrisy” (jak nazywamy je domowym slangiem) mogą powodować zaparcia. Tego, w sytuacji i skłonnościach Franciszka oczywiście musimy unikać. Na początek zatem podawaliśmy Franiowi 100 ml nutrisa na dobę. Do posiłków. Najczęściej na na drugie śniadanie do danio lub do owoców, czasami do kaszki. Podawaliśmy i obserwowaliśmy.

Po trzech tygodniach kuracji stoma mililitrami nutrisa waga wreszcie drgnęła! I to jak drgnęła! O 200 gramów. W przypadki Nianiosława to prawdziwy skok. Zaparć większych niż normalnie nie zauważyliśmy, więc powoli zaczęliśmy zwiększać „dawkę”. Tym sposobem od około dwóch tygodni, Franio do posiłku dostaje 3/4 pojemności buteleczki. Ważymy się za tydzień. Na szczęście nasze ręce już czują, że waga pokaże coś fajnego, a i u Frania można zauważyć, że kiedy siedzi z pieluszki wystaje mu mikroskopijnej wielkości pierwsza, własna wyhodowana fałdka! Przepiękna, że ho ho!

Jak podajemy nutrisa? (Są to wyłącznie nasze autorskie pomysły poparte wiedzą Cioci Dietetyk, nie są wytyczną do podawania Nutridrink)

-zawsze do posiłków, nie zamiast

-nie podajemy między posiłkami, ponieważ bez towarzystwa serka lub owoców Frankowi one nie smakują

-mieszamy te smaki, które Franio lubi (czekoladowy nutris odszedł w głęboką niepamięć)

-obserwujemy brzuch i qpę, kiedy tylko „coś się dzieje” zmniejszamy ilość drinka na dobę

 

Gdyby notki na blogu można było dodawać myślami, dziennie pewnie wrzucałabym ich z milion.