Każdego dnia, w każdym domu przychodzi ta pora: czas usypiania dzieci. Jako, że obok perfekcyjnej pani domu nawet nigdy nie przechodziłam, to i do perfekcyjnej mamy jest mi całkiem daleko. Jednak śmiało mogę Wam poradzić, co należy robić, by Wasze dziecko szło spać o bardzo nieprzyzwoitej porze. Byłoby niezwykle nudno, gdybyśmy wszyscy kładli dzieci spać przed 21. Tłok na fejsie, obciążone serwery portali internetowych i tyyyyyyyyyyyle czasu na prasowanie. A tak (jeśli tylko zastosujecie się do moich rad) nie ma szans, że poprasujecie, a dziecko pójdzie spać przed 22:30.Po 23 to już nie ma sensu włączać żelazka i tak bez wyrzutów sumienia można przetrwać do ostatniej wyprasowanej koszuli. No to zaczynamy:
1. Ignorowanie:
wyłącz telewizor/radio/komputer, zgaś światło, włącz nocną lampkę, pocałuj w czółko i wyjdź z pokoju. Gdzieś po około 17 sekundach powinieneś drogi Rodzicu usłyszeć: „piiiiiiiiiiiiiiiić!”. Ignoruj. Chyba, że dziecko nie piło od trzech dni. Wówczas w milczeniu podaj soczek lub herbatkę i wyjdź. Założę się, że dwa łyki wystarczą, by dziecię ugasiło pragnienie, a Ty po 14 sekundach znów usłyszysz „piiiiiiiiiiiiiiiić!”. I tak siedemnaście razy. Do 22:43.
2. Przytulanki:
grunt to odpowiedni nastrój. Ciepła kołderka, fajne pidżamki, wesołe minki. Przytulacie się do siebie szczęśliwi i pełni nadziei. Ty- że dziecko zaśnie za 10 minut tulone przez ukochanego Rodzica, dziecko- że sobie pogadacie do północy. I tak wtulony, drogi Rodzicu słuchasz” „brum brum, auto, kukulyla, łooooooooooooooo, gili gili”. Nie ma opcji, żeby przytulanki nie przekształciły się w poważną rozmowę o samochodach, plonach, zaskoczeniach i łaskotkach. Minimum do 22:30.
3. Wierszowanie:
mówisz wierszyk. Pierwszy, drugi, siedemnasty, sto pięćdziesiąty szósty, a ono nie śpi. Ba! Ono się domaga „o dziku”, „o Gesiu”, „o koku”. I jeszcze jeden. I następny. I już przysypiasz od tego wierszowania, aż słyszysz: „mama! lalala”. Tylko nie zacznij śpiewać! Spać na pewno nie pójdziesz przed 23.
4. Na straszaka-terrorystę:
„bo powiem tacie”, „o! idzie mama!”, „śpij, bo jutro znów zaśpimy”, „jak nie pójdziesz zaraz spać…” Nie działa. Dwulatki głupie nie są… Kombinują w tych swoich malutkich główkach, że jak jedno z rodziców usypia, to drugie na bank kamufluje się w łazience albo kuchni byleby tylko nie zostać zagonionym do usypiania. I tak sobie trwacie, dopóki starczy sił. Myślę 22:38.
5. Pozycja:
„Mamo na bok!” „Maaaaaamo na gugi (drugi)” „Mamo peki (plecki)”I chodzisz, i przekładasz, przerzucasz, odwracasz, układasz. I ciągle źle, ciągle nie tak. A tak naprawdę to chodzi o to, by sobie jeszcze pofruwać po łóżku. Bo spanie przed 23 jest zdecydowanie passe.
A tak serio. To choć to wielce niewychowawcze i okrutnie niepedagogiczne oraz rysujące nieciekawe perspektywy na przyszłość- śpimy we trójkę. Ja w środku. Plusy są tego takie, że kołdry mi nigdy nie brakuje i mam po obu bokach fantastycznego i przystojnego mężczyznę. Minusy… Hm. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak niechodzący, ograniczony ruchowo dwulatek potrafi się rozpychać. I wiem na pewno, że to akurat odziedziczył po tatusiu.