W oczekiwaniu na radosny wpis…

Wczoraj miał powstać taki piękny wpis! Taki wyjątkowy, taki radosny! No i mało brakowało, a taki by powstał. Okazało się jednak, że Franciszek ma zupełnie inne plany na wieczór niż jego mama i niemal do północy na zmianę z Frankowym tatą masowaliśmy brzuszek naszego Dziedzica. Mimo, że Francesco nie zmaga się z qpą twardą jak skała, ciężką do wypchnięcia, to jego mięśnie brzucha są dużo słabsze od zdrowych brzuszków rówieśników. Dodatkowo dochodzi problem gazów. Kiedy qpa zablokuje ich ujście, Frankowy brzuch nadyma się, a Młodzieniec bardzo cierpi. Pomaga masaż, pozycja embrionalna i w ostateczności środek ułatwiający odgazowywanie. Na szczęście, choć niespokojnie, Franklin pospał do 5:40 i mieliśmy powtórkę z rozrywki. W ciągu dnia tata miał akcję numer trzy i w końcu złe moce zostały pokonane. Franuś pozbył się gazów i zafundował tacie pełną pieluchę. Dlatego wczoraj nie powstał radosny wpis… Poza tym czasu tak bardzo brak.

A było o czym pisać:

po pierwsze:

Frankowa strona 15 kwietnia obchodziła pierwsze urodziny! Dokładnie rok temu, dzięki pomocy naszego Wujka P. i z dedykacją dla Franka powstał blog mojsynfranek.pl. Mamy już kilku stałych Czytaczy, miliony Pomagaczy, tuziny Frankowych wielbicielek, bloga roku na koncie i tylko dobre wrażenia. A Franklin jest bohaterem jedynego pamiętnika w życiu jego mamy. 🙂

po drugie:

z okazji urodzin Frankowej sam zainteresowany pozwolił dwukrotnie (!!!) umyć sobie zęby. Wszystkie. I to z uśmiechem.

po trzecie:

usztywniacz zdjęty! Noga uwolniona, a Franek ruszą nią jakby na zapas. Oby głupia osteoporoza zwolniła, a stópki Młodzieńca latem zagrają w piłkę!

***

Jest 22:44. Franek zasnął tuż po 19, zmęczony dniem pełnym wrażeń. Jednak w brzuszku znów się kotłuje, a Franco co i rusz się ciska. Bardzo uważamy na dietę.

Radosny wpis odłóżmy na później…