Galowo mi, czyli o la Bloga!

Będzie o gali. Było świetnie! Piszę to z perspektywy wygranej, więc odczucia nie mogą być inne. Poznałam masę fantastycznych osób. Usłyszałam wiele ciepłych słów, których cały wór przywiozłam dla Franklina i… dałam plamę, jako mówca. bo przy odbieraniu nagrody zupełnie nie wiedziałam, co powiedzieć- zupełnie jak nie ja. 🙂

Tak już na spokojnie, DZIĘKUJĘ:

Pani Annie Dziewit- Meller za to, że uznała, że warto nas wyróżnić i nagrodzić, która przyznała, że jak wszystkie Czytaczki podkochuje się we Franciszku i trzyma za niego kciuki,

Preclom Rodzicom za towarzystwo i obiad w wielkim mieście (okazało się, że woda sodowa nie uderzyła im jeszcze do głowy i z Ojcem Preclowym nie straszno jeździć windą),

Preclowi za to, że gadał i zaczepiał i obiecał odwiedzić i Maksowi, za to, że nie uciekł, gdzie pieprz rośnie przed szaleństwami matki Anki

Cioci M. za towarzystwo i przytomność umysłu przy zamawianiu taksówki 😉

wszystkim Czytaczom za smsy, które wepchnęły nas do finału i za trzymanie kciuków,

i jeszcze Cioci Ew., za to, że mimo, iż wstrętna jestem i zapomniałam o jej urodzinach, taktownie milczy. Sto lat kochana!

Powinnam jeszcze podziękować mamie i tacie z urodzenia, mamie i tacie nabytym, wszystkim Pomagaczom, przyjaciołom…

I moim chłopcom: Frankowemu tacie i Frankowi- bo dzięki nim mam czas i siłę na blog. 🙂

        Dobra, koniec o matce celebrytce. Jeszcze foto. (źródło AKPA)

               Na maile i smsy odpiszę. Obiecuję. W ciągu kilku dni.

 

P.S. Właśnie do kuchni weszli Tata i Franek. BEZ respiratora 😀 Tak sobie spacerują po domu. Już 14 minut!