Respi i Franek, czyli zgrana ekipa.

Chyba wykrakaliśmy. Jest śnieg! Napadało tyle, że w zupełności wystarczy na małą podróż sankami. Oczywiście, jeżeli Jaśnie Panicz jutro wyrazi ochotę. Tymczasem odsypia wizytę u babci i pierwszą podróż samochodem po zmianie trybu respiratora. Znów pokazaliśmy Potworzastemu, że tak łatwo się nie damy. Mimo, że auto podskakiwało na dziurach, Franek tylko raz w czasie 30 km drogi wymagał wentylacji ręcznej. To oznacza, że póki co Młodzieńcowi dobrze współpracuje się z respiratorem w nowych ustawieniach, a Potworzasty stracił na intensywności.

Przekazałam te wieści Pani Dr Jędrzejowskiej z Polskiej Akademii Nauk, która zdiagnozowała Franka. Zapytałam także, czy w swojej karierze spotkała się z „poprawą stanu” u któregoś z dzieciaczków zaatakowanych przez SMARD1. Pani Dr odpisała, że „(…)SMARD1 jest chorobą tak rzadką, że jednoznaczna ocena przebiegu klinicznego nie jest zwyczajnie możliwa. Za mało wiemy. Dodatkowo znalezione u Franka mutacje są nowe, dotąd nieopisane- zatem trudno jednoznacznie przewidywać, jaki będą miały efekt kliniczny. W dotychczas opisanych przypadkach SMARD1 stan dzieci, które przeżyły 1 rok życia nie pogarszał się, czasem obserwowano nawet niewielką poprawę.  Największym niebezpieczeństwem były dla nich zaburzenia rytmu serca (…)”, ale na szczęście u Franka nigdy one nie występowały. Niemniej jednak cały czas mamy się na baczności, bo dobrze wiemy, że Potworzasty niezwykle przebiegłym i okrutnym stworem jest.

Z serii: Co Dziedzic ma do powiedzenia:

Dziedzic szanowni Państwo ma do powiedzenia: BA-BA. Ku uciesze obu babć, bo póki imion nie wymawia, nowinka dotyczy każdej. Natomiast da-da i geeeee weszło już na stałe do Frankowego repertuaru i tylko ma-ma padło zaledwie trzy razy…

Poniżej: Franklinowska niedziela:

Poniżej moje ukochane zdjęcie z dziś: Franklin i mina w stylu „daj spokój z tymi fotkami, mamo!”

I na koniec gadżety – skarpety od Grety. Żyrafowe, a jakże:

Z cyklu mama się chwali:

o naszych blogowych potyczkach napisały najprawdziwsze w świecie media!!! O tutaj——> (klik w rc.fm)

Preludium do zimy.

I przyszła. Krążyła, zwodziła, zawracała… i przyszła. Kto? Zima. Śnieg pada. Wszędzie. Wszędzie tylko nie u nas. Co prawda wczoraj mieliśmy małe preludium do zasp, ale tylko przez piętnaście minut. Potem przyszło słońce i w dalszym ciągu na podwórku zalega całe 0,5cm śniegu. A sanki czekają…

Plusy braku zimy są takie, że nie trzeba odśnieżać. Nasza Frankowska ulica co roku zasypana jest po pas i odśnieżana w ramach współpracy sąsiedzkiej. Kto był ten wie, że Franek w metropolii nie mieszka. Drogowcy rzadko tu zaglądają. W związku z wiosną tej zimy obyło się zatem bez gremialnego machania łopatami. I to by było na tyle. Bo może śniegu nie ma , zasypani nie jesteśmy, ale wieje i pogoda jakaś taka niefajna, więc Franek i tak siedzi w domu. Wczoraj mieliśmy zamiar szarpnąć się na małą podróż dookoła domu, ale nasze wrażliwe dziecię oprotestowało podmuchy wiatru na jego licu. W związku z tym Franklin z tatą spędzili pół dnia próbując rozpracować książkę z bajkami, a mama i Ciocia A. pogoniły na łyżwy. Efektem tego jest Franciszek zakochany w Stefku Burczymusze i mama z zakwasami nie z tej ziemi.

Ale za to niedziela… Niedziela będzie dla nas 🙂 Jest godzina 9:58. Franklinowski po śniadaniu stara się zająć sam sobą, tata pakuje torby, mama robi się na bóstwo i pędzimy do dziadków na obiad. Wieść gminna niesie, że przywiało tam także Poznańskich, więc Dziedzic znów będzie rozpieszczany do granic przyzwoitości. Zatem wieczorem zapraszamy na relację z Frankowego wypadu, a tymczasem ahoj przygodo, zabieramy sanki i jedziemy szukać śniegu u Dziadka!

Miłej niedzieli kochani Czytacze!

*  *  *

Frankowy blog dzięki szalonej akcji sms znajduje się aktualnie na pozycji trzeciej zestawienia 🙂 Dziękujemy i tradycyjnie prosimy o jeszcze! A00346 na numer 7122, koszt 1,23zł (z jednego numeru można wysłać jeden sms).

Buziakujemy! :*