Franco leń.

Ferie wzięły i się skończyły. W związku z tym Franciszek powrócił do dawnego przedświątecznego trybu zajęć. Od rana do naszych drzwi zastukała Ciocia Ania Rehabilitantka i nasz rozleniwiony nicnierobieniem Dziedzic przywitał ją oczywiście płaczem. Ciocia cierpliwie wytłumaczyła Młodzieńcowi, że tęskniła i szlochała cały tydzień i Franco łaskawie dał się przekonać. A ponieważ fundujemy Franklinowi program ekstra rehabilitacji, Ciocia Ania zastukała do nas także popołudniu. W drugiej turze ćwiczeń Dziedzic był już o niebo łaskawszy i płakał tylko 1/4 zajęć, ale za to pozostały czas ćwiczył medalowo. Sto procent mężczyzny rośnie mi pod bokiem- nie ma co!

Z wieści jedzeniowych:

Jak każdy kochany, rozpieszczany i póki co JEDYNY wnuczek, także i nasz syn stał się ulubieńcem swoich babć. W związku z tym, że Babcie jak to Babcie są od rozpieszczania- pokłady ubrań, zabawek, wierszy, piosenek i JEDZENIA Dziedzic ma zapewnione po same uszy. Okazało się, że nasz szkrab jest smakoszem babcinych kuchni i ostatnimi czasy oprotestowuje mamowe dania. Wczoraj na przykład rozsmakował się w pomidorowej z królikiem a’la Babcia Domowa i zjadł tyle, że aż bałam się, czy nie będzie z tego tytułu nocnych szaleństw. A dziś z kolei pożarł rosół- znów z babcinej kuchni. I co mnie biednej matce pozostało?

Jutro będziemy się ważyć.

I na koniec historia prawdziwa, czyli jak to Franklin ćwiczyć nie lubi:

Nasza Ciocia Ania Rehabilitantka blondynką niewątpliwie jest. Frankowa mama także. Ciocia Ania ma pikowany płaszcz. Mama także. Zwyczajem Cioci jest to, że zanim się rozbierze i odwiesi płaszcz wita się z Franklinem. I co? I dziś po powrocie z pracy zrobiłam to samo. Weszłam w kurtce do pokoju i (jak Ciocia) mówię do dziecięcia: „Cześć Franklin!” A Franklin? W płacz. Łzy jak grochy i szloch ogromniasty. Nie pozwolił się dotknąć, nawet na mnie nie spojrzał. Dopiero, kiedy się rozebrałam, związałam włosy i wzięłam dziecię na ręce, uwierzył, że to mama. Bo na trzecią serię ćwiczeń dziś już by się nie zgodził…

***

Jest 23:54. Franek właśnie się obudził, zawołał da-da i czeka na zabawę… AŻ tak tolerancyjni nie jesteśmy. Gasimy światło i idziemy spać. Dobranoc!