-Mamo! Wstawaj! Już siódma! Idziemy do pracy!- tak w wolnym tłumaczeniu zagadał dziś rano Franklin.
-Synku, pięć minut. Proszszsz…
-Mama, ale wstawaj, bo się spóźnimy. Wiesz, że musimy się jeszcze spakować.
-No chwilkę tak? Tylko dośnię…
-Mama, bo powiem szefowi!
Tak, tak kochani Czytacze Franciszek Franklinowski był dzisiaj z mamą w pracy. Od rana cały w uśmiechach zjadł śniadanie i nawet nie protestował przy ubieraniu, więc dzień zapowiadał się dobrze. A w firmie? W firmie Franklin podrywał Agę z drugiego działu, zagadał do Hrabiego i majstrował przy pracowej choince. Oczywiście nie omieszkał rozgadać się na cały głos, kiedy mama dogadywała zamówienia i żeby dopełnić swej obecności , samodzielnie zrobił qpę. Dzięki Dyrektorowi mama miała dziś lekcje skrócone, więc kiedy o 15ej w ramach niespodzianki usłyszeliśmy: „do domu Franklinowscy”, życzyliśmy do siego i pogoniliśmy do domu.
Wielkie serce Babci Domowej sprawiło, że Franklin mógł zjeść porządny obiad po pracy, a i mama nie musiała spożywać chińszczyzny budkowej 🙂 Dziedzic z taką ochotą pałaszował Babciny rosół, że oczu oderwać nie mogłam, bo porcja też była niczego sobie- jak to u Babci.
Wieczór przerósł nasze najśmielsze oczekiwania towarzyskie. Nie dość, że z wizytą wpadli Babcia Gosha i Dziadek Ksero, którzy przy okazji przywieźli nam Wujka Logistyka. To zupełnie przez przypadek pojawiły się Kasia i Paula. Odwiedzili nas tak dawno zapowiadająca się Ciocia Nowa z Rodzinką. Mały Sambor okazał się ideałem małego mężczyzny: bystry, wygadany i błyskotliwy, a Zojka podbiła serca wszystkich swoją przeuroczą nieśmiałością.Zoja po kilku minutach w towarzystwie Wujka Logistyka zamieniła się w małą podrywaczkę i najbardziej podobało mi się, kiedy ostro oprotestowała wyjazd do domu. Naszego Młodzieńca chyba jednak przytłoczyła ilość gości w jego pokoju i kilka razy dał wyraz swojego niezadowolenia, kiedy ktoś zapuszczał się na jego teren. Mały Celebryta najbardziej niezadowolony był wówczas, gdy zebrani przestawali zwracać na niego uwagę. Spryciarz jest przyzwyczajony, że wszystko kręci się wokół niego…
Zmęczone dniem Franklinowskie dziecię zasnęło tuż po kąpieli i zupełnie nie reaguje na mamowe sprzątanie. Praca i bujne życie towarzyskie wykończyły już niejednego twardziela…
***
Mamowa prywata:
Mama kobietą pracującą jest. Żeby było śmieszniej, to mama nawet swoją pracę lubi! Wszystko dzięki ludziom, z którymi mama tam pracuje. Suzi to już w ogóle Ciotka na medal, pocieszyciel, pomagacz, słuchacz, opowiadacz, rozśmieszacz i wyżeracz śniadania w jednym. Ale i Hrabia, Młody i Aga i Dżoana- wszyscy nam pomagają. Dobrym słowem, zrozumieniem i normalnym podejściem. No i jest on- Director General. Director, który daje urlop na żądanie, pozwala zabierać dziecię do pracy, pogada, kiedy mama potrzebuje i sprowadzi do pionu, gdy się ociąga. Wielu naszych znajomych wie, że zorganizowaliśmy się z Franklinem także dzięki niemu. Pod ten Nowy Rok publicznie ogłaszam, że istnieją Fantastyczni Szefowie, a swoją pracę można lubić. A co tam!
Tak wiem wazelina, laurka i te rzeczy. Niniejszym pozwalam Suzi złośliwie skomentować 🙂
A Director i tak bloga nie czytuje…