Kota nie ma, myszy harcują.

No i zostaliśmy sami! Serio. Przyjechał Wujek Foto i porwał tatę na imprezę. Wigilię motocyklową czyli. Tata podejrzanie szczęśliwy posłał nam cmokasa i tyle go widzieliśmy. Niech się chłopina bawi, po niedzieli podłoga w kuchni czeka na szorowanie 🙂

Tymczasem Franklin miał dziś od rana ręce pełne roboty! Od rana Ciocia Ania trenowała Młodzieńcowi plecy, żeby chwilę później Ciocia Specjalistka mogła potrenować Dziedzicowy język. Franco trenował z lekką nutą żalu w tle, ale kiedy tylko Ciotki pogoniły do domu, od razu zaczął przechwalać się nowymi umiejętnościami. Niezgrabne, ale urocze ooooooo słychać od samego rana.

Nie to, żeby bez taty było fajnie, aaaale: Oto synuś:

A kiedy tata poza domem, to mama i synek, my czyli:

 

1. szukamy przepisów świątecznych w sieci z serii lekkie, łatwe i przyjemne,

2. szukamy Mikołaja w sieci, żeby chociaż podpowiedział, czy wszyscy byli grzeczni i co tam w listach naskrobali,

3. wyglądamy przez okno i wypatrujemy śniegu, bo sanki stoją i czekają,

4. i jemy lody 😀 tylko nie mówcie tacie!