Jesień nas zdecydowanie w tym roku rozpieszcza. Trąci to romantyzmem, ale może postanowiła nam zrekompensować wiosnę, którą spędziliśmy w szpitalach? Wszystko jedno. Liczy się to, że w taką pogodę Dziedzic i tata codziennie zwiedzają świat. Obaj się dotleniają i łapią coś na kształt odporności. A ponieważ patrzymy perspektywicznie, już zastanawiamy się, jak będzie wyglądało nasze zimowe spacerowanie. Nie planujemy co prawda długich eskapad w zaspach po kolana, ale przecież na sankach wokół domu trzeba się przejechać. W związku z tym wymyśliliśmy ocieplacz na respirator i rurę łączącą sprzęcior i Franka. Czy to na pewno dobry pomysł?- rzucam na forum i dobrze wiem, że respiratorowe mamy na pewno odpowiedzą 🙂
Z cyklu: „Mamusia się chwali”
Kąpiel musiała się odbyć na siedząco, bo w telewizji leciał MECZ. Dlatego Dziedzic w wannie, na kanapie machał jak szalony rączkami i krzyczał kkkkkkkkkkkkk- co w wolnym kibicowskim tłumaczeniu należałoby chyba „wypikać”. 🙂 Na szczęście w żyłach Franklina płynie krew kibica i tym sposobem kolacja zjedzona została zupełnie przez nieuwagę w siedem minut. No bo gdyby ktoś był ciekaw, to w ciągu dnia strajk głodowy trwa nadal.
Mamusia pochwali się jeszcze tym, że Franek absolutnie sam potrafi podnieść lewą rękę do góry i zrobić sobie w zależności od humoru: puk-puk, bach-bach albo cacy-cacy. W pozycji leżącej co prawda, ale sukces jest sukces- i nikt nam tego nie odmówi.
Z serii: „Gdy pytają mnie…”
Czy otrzymaliśmy już jednoprocentowe rozliczenie za rok 2010? Odpowiadam: Nie. Podobno księgowania ciągle trwają, ale biorąc pod uwagę ilość podopiecznych Fundacji, pewnie przyjdzie nam jeszcze troszkę poczekać.
I na koniec: lista postanowień mamowych na najbliższe dni:
*przekonać syna do szczotki do zębów
*przekonać syna, że warto jeść
*przekonać siebie, że syna da się przekonać
***
A już niedługo: o szalonym, cudownym, wyjątkowym pomyśle Frankowego taty, który jak dobre wiatry i dobrzy ludzie pomogą zrealizowany będzie już na wiosnę. Tata działa, Pomagacze pomagają. Będzie dobrze.