Festiwalowy kurz powoli zaczął opadać, a tu dobre dusze z głową pełną pomysłów znów ruszyły do akcji. Na stronie Pubu BeKa o tutaj ——> klik można znaleźć informację o najnowszym pomyśle Pomagaczy: Nakręteczka dla Franeczka. Akcja polega na tym, że zbieramy plastikowe nakrętki z butelek, keczupów i innych takich i przynosimy lub przysyłamy je do BeKi. Nakrętki te będzie kupowała pewna firma, a zebrane pieniądze Bekowicze wpłacą na Frankowe konto w Fundacji. Dlatego każdy porządny Czytacz, po spożyciu soczku, wody, napoju wrzuca nakrętkę do woreczka, potem myk-myk do BeKi i gotowe. Za gotowość dziękujemy!!!
A co u Franka?
Franklin znów zaskoczył. Mam nadzieję, że nie ostatni raz! Nie wszyscy pewnie wiedzą, ale jednym z Frankowych problemów zdrowotnych w czasie wczesnej młodości były stópki końsko-szpotawe; wówczas takie było rozpoznanie, po czasie okazało się, że stópki to był pierwszy objaw Potworzastego. Na czym to polegało? Na opadaniu stóp. Najprościej rzecz ujmując, napięcie mięśniowe w stopach zmniejszało się i stopa z goleniem nie tworzyły kąta prostego. Zastanawiam się, czy nie wrzucić zdjęć z tego okresu, ale muszę poszperać po kompie i może kiedyś… Ale wracając do tematu. Frankowe stopy sobie dyndały aż do wczoraj. Wczoraj po kąpieli zauważyliśmy, że Franek porusza prawą stópką! To nie jest tak, że nagle zaczął tańczyć cha-chę, było to raczej nieznaczne, delikatne, ale było! Poza tym Frankowa prawa stopa wraca do pionu! Jest w znacznie lepszej formie niż dawniej i porównywalnie lepsza od lewej. Powyższy fakt oczywiście sfotografowaliśmy, zdjęcia wyślemy tam, gdzie trzeba, a dziś całą historię opowiedzieliśmy Cioci Rehabilitantce Pierwszej. Obiecała zintensyfikować pracę nad Dziedzicowymi stopami i będziemy obserwować. Całość potwierdziła dziś Suzana, która po trzytygodniowej nieobecności ma porównanie i cała szczęśliwa na spółkę z Wujkiem P. odwiedziła dziś Dziedzica. W związku z powyższym w poniedziałek umawiamy ortopedę i będziemy prosić o regularne konsultacje. To kolejny cud rehabilitacyjny w naszej historii. Czyli warto. Bardzo warto.
No i gada. Gada jak szalony. Buuuuuu, eeeeee, aaaaaa, mmmmm ble. I tak cały dzień, od rana do wieczora. Dopomina się tym sposobem o wszystko. O noszenie, picie, jedzenie. Uwielbia tańczyć i jeździć na rowerze- właśnie tak minął nam dzisiejszy dzień.
Z nowości domowych:
Frankowy tata został bohaterem w naszym domu i zamontował huśtawkę. Jutro się bujamy. Przynajmniej taki jest plan.
Frankowa mama sterowana przez Ciotkę Fifi zza granicy upiekła ciasto marchewkowe. Pyszne takie, że babcia myślała, że kupne.
Tomasz Adamek dostał właśnie łupnia od Witalija.
A Franek śpi. Śpi i sobie mruczy pod nosem. Tacy z nas normalni Franklinowscy. Z Potworem za rogiem…
Dobrej niedzieli!