Przede wszystkim sukces wagowy!

Może zaczniemy od Festiwalowych podsumowań:

albo nie, podsumowała nas a raczej siebie i Wielką Akcję dla Franka- BEKA. O wszystkim możecie poczytać tu——–> klik 🙂

Przerosło to nasze najśmielsze oczekiwania. Zebrane pieniądze kochani Organizatorzy wpłacą na Frankowe konto w Fundacji i stamtąd będzie refundowana rehabilitacja mojego Dzielniaka. Poza tym Frankowa skrzynka mailowa przyjęła tyle wyrazów miłości, czułości i wsparcia, że będziemy mieli zapas na całą zimę. Niemniej jednak na takie uśmiechy, takie maile i takie historie czekamy nieustannie!

O Franku te same filmy znalazłam  także tu:

Calisia.pl

Radio Centrum

A dziękujemy także Fanclubowi DŻEMU, który w piątek szalał, biegał i skakał i cegiełki upłynniał:-) W sieci znaleźć ich można tu—> klik

Ale wracając do domu:

wczoraj nad Kaliszem przeszła potężna burza. Połamane drzewa, pozrywane linie wysokiego napięcia, pozrywane dachy w okolicy i grad jak kurze jaja. I my- bez prądu. Ciemno jak jasna… dlatego Frankowy tata na spółkę z kolegą pojechali po dwa wielkie akumulatory i tym sposobem w respiratorze zawitała jasność, a matkowe serce opuścił stan przedzawałowy…

A dziś? Dziś w związku z wczoraj Frankowa mama miała wolne i cały dzień spędziła z Dziedzicem. Dziedzic zaś pięknie zjadał, jeszcze piękniej ćwiczył i oczywiście jak codziennie jeździł na rowerze. Ponieważ od kilku dni plecy jakoś bardziej bolą mnie po Frankowej kąpieli, Jaśnie Panicz musiał koniecznie zostać zważony. Liczyliśmy, ważyliśmy, dodawaliśmy, odejmowaliśmy i wyszło nie mniej, nie więcej jak 6,4 kg! Tadddam! Oklasky proszę, gdyż  jak zauważyli regularni Czytacze od momentu Frankowego powrotu do domu, walczyliśmy z Frankową lekkością bytu. Drgnęło. Od 23 maja drgnęło o 200 gramów i tym sposobem w wieku prawie 11 miesięcy Franek ma 6,4 kg 🙂 Ach… i je i robi qpe i gada. Tfu tfu, żeby nie zapeszyć 🙂

Z wieści towarzyskich:

w końcu wrócili. Opaleni tacy, że szok! Piękni, że ho ho! I tym samym jedną z ostatnich nocy Franek spędził z Suzaną. Pojechaliśmy i zostaliśmy. Tym samym Wujek P. został wyeksmitowany na kanapę, a mama, Suzi i Franek spali w sypialni. Ciocia jednak nie spodziewała się, jaki to z Dziedzica PRAWDZIWY mężczyzna i kiedy tylko rozległo się pierwsze większe chrapanie, porzuciła nas na wielkim, wygodnym łóżku i podreptała do Wujka na kanapę. A Dziedzic? Nad ranem rozejrzał się po nowym otoczeniu, strzelił siedem uśmiechów i wrócił do domu.

A jutro? Jutro wypróbujemy nową poduszkę STABILO. Prezent. Od firmy MyWam. DZIĘKUJEMY!!!