Dzieje się tyle, że naprawdę nie wiem od czego zacząć. W związku z tym, że Dobre Dusze zauważyły Franklina i w czasie Festiwalu postanowiły zbierać pieniądze na sprzęt i rehabilitację dla Młodego, od kilku dni przeżywamy nagły wzrost popularności. Jak do tej pory Franklinowi zupełnie to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, szybko odnalazł się w świecie sławy i chwały i dzielnie mierzy się z nowymi obowiązkami oraz przyjmuje wyrazy podziwu i zachwytu. Ponieważ Młody zbyt młody jeszcze jest, żeby samodzielnie zajmować się swoją karierą, troszkę mu w tym pomagamy. Nasza rola zamyka się w podwożeniu Dziedzica na kolejne miejsca spotkań i ewentualnemu dopowiedzeniu tego, czego Dziedzic niedowygląda :-). I tak dziś na przykład Franek odwiedził pub BEKA- to właśnie tam pierwszego dnia festiwalu będzie można wspomóc Frankową puszkę i obejrzeć go sobie na telebimie. W Bece nagraliśmy filmik, który już robi furorę na Facebooku, bowiem Dziedzic wyczynia tam TAKIE RZECZY swoim językiem, że szok. Film można obejrzeć tu. Mamy się niestety nie dało wykadrować, za co niniejszym przepraszam 🙂
Poza tym w związku z kolejnym najgorętszym dniem w roku, Franek cały dzień zipał. Tata stosował kąpiele, wachlowanie i wietrzenie tych co intymniejszych części ciała. Na szczęście Beka klimatyzowanym miejscem jest i tam Dziedzic mógł do woli rozsyłać buziaki, uśmiechy i podbijać serca kolejnych niewiast. Po dniu wypełnionym wrażeniami Franek zasnął jak laleczka i wypoczywa. Tym samym mama zabrała się za mordowanie much i odpisywanie na maile.
Kochani Pomagacze! Wiemy, że to niewiele, jednak całym sercem Wam dziękujemy. Jeśli Ktoś został pominięty, zapomniany w moich wywodach- przepraszam. Jesteście najlepsi!
W załączeniu: Franek i tata w BECE:
Wiem, wiem miałam dzisiaj Franka oficjalnie zważyć i zmierzyć. Szczerze mówiąc, zapomniałam, ale tym samym wszyscy Czytacze zajrzą jutro i słupki oglądalności znów skoczą 😀
A w jutrzejszym odcinku: o pewnej Firmie, z którą nawiązaliśmy hm… bardzo chłodny kontakt.
I troszkę rodzicielskiej prywaty:
5 lat temu Frankowa mama dosiadła się do stolika pewnego fajnego chłopaka. Dosiadła się i już tak została. A potem powstał Franek 😀
Idziemy świętować. (Czyli po „elgreju” i do spania!)
Buziaki!